Warszawa 18.05.2011 r.

 

Barbara Popławska
bon-bisbasia@o2.pl
02-638 Warszawa
ul.Bełska 14
m. 17


                                                                                                                                          
PAN PREZYDENT RP

PAN PREMIER RP
PAN PROKURATOR GENERALNY RP

Rzecznik Dyscyplinarny Sędziów Sądów Powszechnych
Pan Marek Hibner
SEJMOWA KOMISJA SPRAWIEDLIWOŚCI I PRAW CZŁOWIEKA
RZECZNIK PRAW OBYWATELSKICH
Minister d/s walki z korupcją
CBA
Pani Poseł Lidia Staroń-Komisja Mieszkaniowa

Jak Państwa już informowałam,od 1999 r. nie mogę uzyskać tytułu prawnego od zarządu SBM "Politechnika" przy wsparciu RN do nowego, wybudowanego mieszkania sfinansowanego w całości z moich własnych środków. Pytaliście mnie Państwo DLACZEGO ? Otóż patologia ta trwa do dziś-a dlaczego tak jest-mam nadzieję,że odpowiedź znajdziecie Państwo poniżej.(przyczyna pierwotna to zapis paragrafu 36 ust. 2 statutu,który jako sprzeczny z prawem zarejestrowała s.KRS Kozłowska-Czabańska)     

dot. fałszywych zeznań prezesa SBM "Politechnika" sygn. akt: (III C 1035/01) III C 1475/03 i jego skutkach dla mnie i mojej rodziny do dziś czyli istnienia patologicznej sytuacji-braku tytułu prawnego do mieszkania-pomimo spełnienia warunków ustawy.

PROKURATURA ODMÓWIŁA MI :
a/ WSZCZĘCIA ŚLEDZTWA W/S FAŁSZYWYCH ZEZNAŃ PREZESA ZARZĄDU SBM'POLITECHNIKA",
b/ PRZYJĘCIA ZAŻALENIA,BO JESTEM OSOBĄ NIEUPRAWNIONĄ-choć sprawa dotyczy mojego prawa materialnego (zał.2)
c/ SĄD KARNY ODMÓWIŁ UWZGLĘDNIENIA MOJEGO ZAŻALENIA-nie jestem osobą uprawnioną-choć sprawa dotyczy moich praw do mieszkania własnościowego, wybudowanego z moich środków finansowych (zał.3)

Przyznam,że ja i moja rodzina jesteśmy zaskoczeni,podobnie jak nieświadomi sąsiedzi,a członkowie spółdzielni,że fałszywe zeznania prezesa zarządu SBM "Politechnika",które były podstawą wyroku sądowego i skutkują patologiczną sytuacją polegającą na tym,że ja członek SBM"Politechnika" i uczestnik inwestycji do dziś nie mogę uzyskać tytułu prawnego do nowego mieszkania choć spełniłam ustawowe warunki (wniosłam wkład budowlany,a zarząd dokonał rozliczenia przedmiotowej inwestycji)jestem osobą nieuprawnioną do skarżenia się na fałszywe zeznania prezesa w mojej sprawie spornej z zarządem. ZNÓW CZŁONEK SPÓŁDZIELNI-EWIDENTNIE POKRZYWDZONY NIE MA ŻADNYCH PRAW TYM RAZEM W PROKURATURZE. PODOBNIE JEST JAK W KRS !!!!!

PYTANIE DO WŁADZ I POSŁÓW:
CZY OBYWATEL RP-CZŁONEK SPÓŁDZIELNI MIESZKANIOWEJ MA JAKIEŚ PRAWA W POLSCE ?
W mojej sprawie w SO w Warszawie sygn. akt: III C 1035/01, III C 1475/03 prezes SBM "Politechnika" na rozprawie sądowej przesłuchiwany przez sędziego złożył fałszywe zeznania,co potwierdził pismem przedstawiciel zawodu zaufania publicznego adwokat Marcin Smoczyński-członek korporacji adwokatów-a ja poszkodowana w całym procesie nie jestem osobą UPRAWNIONĄ dla Prokuratury by się skarżyć.  
A zatem z całą pewnością mają prawa do fałszywych zeznań i pism procesowych: prezes SBM "Politechnika" i jego pełnomocnik adwokat Marcin Smoczyński. Ja za to mam prawo do skutków-13-sty już rok dzięki fałszywym zeznaniom i faktom w piśmie procesowym nie mam tytułu prawnego do nowowybudowanego mieszkania.  
Ale,po kolei :
W listopadzie 2010 r. poinformowałam pismem Pana Prokuratora Generalnego, że kolejny raz zwróciłam się do zarządu SBM „Politechnika”,a następnie do Rady Nadzorczej w dniu 8.10.2010 r.(pisma dołączyłam w zawiadomieniu do PG) o zajęcie stanowiska w/s wniesienia wkładu budowlanego do mojego mieszkania nr 17 przy ul. Bełskiej 14 (zarząd dokonał rozliczenia wkładu budowlanego w 1999 r. i wydał stosowny dokument ) . Pomimo wniesienia i rozliczenia wkładu budowlanego niestety-zarząd i RN odmawiają mi praw do nowowybudowanego mieszkania. Z uwagi na moją bezsilność w uzyskaniu tytułu prawnego do nowego mieszkania już 13-sty rok, konieczne stało się w tej sytuacji  zawiadomienie Pana Prokuratora Generalnego o 
możliwości popełnienia przestępstwa poświadczenia nieprawdy poprzez złożenie fałszywych zeznań przez Prezesa Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej „Politechnika” w Warszawie Zygmunta Staronia, który jako świadek pouczony przez Sędziego o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań z art. 233 § 1 pkt 2 a jednocześnie jako Prezes Spółdzielni - organ władzy wykonawczej uprawniony do składania oświadczeń i poświadczeń w imieniu Spółdzielni, w dniu 1 października 2004 r. w sprawie sygn. akt: III C 1475/03 podał fałszywe, kłamliwe informacje o faktach, stwierdzając, że „(...) grunt przed inwestycją został zakupiony przez członków spółdzielni już w latach 60-tych. Infrastruktura została założona w latach 90-tych, a na koszty infrastruktury został zaciągnięty kredyt, który został spłacony przez członków spółdzielni w 1993 r.” (dowód: akta sygn. akt: III C 1035/01, III C 1475/03 k. 579).
W rzeczywistości jednak SBM „Politechnika” takich kosztów nie poniosła, gdyż całkowicie uzbrojony grunt pod inwestycję nabyła w 1972 r. bezpłatnie w ramach bezpłatnej pomocy Państwa dla rozwoju budownictwa mieszkaniowego zgodnie z Decyzją Nr GKM -V-Rej. IV/9/72 z dnia 22.01.1972 r. Prezydium Rady Narodowej m. st. Warszawy- Wydział Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.
Te poświadczone nieprawdziwe informacje dotyczą okoliczności mających dla mnie istotne znaczenie prawne do dziś, ponieważ wraz z dowodami przedstawionymi przez adw. Marcina Smoczyńskiego były podstawą oddalenia powództwa o wydanie praw do nowego spółdzielczego własnościowego lokalu mieszkalnego w całości sfinansowanego przeze mnie oraz w związku z tym sankcjonuje się bezprawne żądanie oraz egzekwowania zwrotu wcześniej zakupionego przeze mnie na "wolnym rynku" (akt notarialny) także własnościowego lokalu mieszkalnego. 
W sierpniu 1997 r. podpisałam także z rzeczoną Spółdzielnią umowę inwestycyjną o budowę nowego własnościowego spółdzielczego lokalu mieszkalnego w ramach inwestycji Bełska-Staszowska w Warszawie. Ze swojej strony wywiązałam się z zobowiązania pokrywając całość kosztów budowy nowego lokalu-mieszkanie zostało wybudowane w 1998 r.,a 13 stycznia 1999 r. otrzymałam klucze do nowego mieszkania, w którym zamieszkałam, natomiast dotychczas zajmowane mieszkanie chciałam zostawić dla dziecka,korzystając z mieszkania zgodnie z istotą korzystania z własności. W 2002 r. SN w wyroku sygn. akt: I CKN 1184/99  (zał. 1) stwierdził,że "nie ma zaś żadnych racjonalnych argumentów przemawiających za uzależnieniem przydziału członkowi innego mieszkania,którego budowę sfinansował w ramach umowy o finansowaniu pełnych kosztów budowy tego mieszkania od zrzeczenia sie prawa do dotychczasowego "własnościowego" mieszkania w sytuacji,kiedy członkowie oczekujący mają zagwarantowane pierwszeństwo zawarcia takiej umowy.Obowiązek taki w sposób nieuzasadniony ogranicza wynikające z art. 223 par. 1 Prawa spółdzielczego uprawnienie do rozporządzania lokalem"
Tymczasem nikt nie respektuje powołanego Wyroku SN (po co ?)-ani zarząd SBM "Politechnika",ani RN i żądają ode mnie zwrotu "starego" mieszkania tworząc do tej pory różne sytuacje o charakterze gróźb, które - w mojej ocenie - miały mnie zastraszyć i wymusić pożądane przez zarząd zachowanie zwrotu mojego własnościowego lokalu mieszkalnego - a które to żądanie jest bezprawnym, ponieważ nikt nie może mnie zmusić do czynienia tego co jest sprzeczne z moim interesem i prawami - a to: podejmując uchwały o wykluczeniu mnie z członków spółdzielni, wytaczając różne sprawy, m.in. o eksmisje z tego mieszkania (aktualnie się toczy przed SR dla Warszawy-Mokotowa sygn. akt: I C 27/09 ),czy o zobowiązanie mnie do złożenia oświadczenia woli,że zdam mieszkanie własnościowe chociaż nie istnieją przesłanki do tego.Sędziowie wszystkich instancji,pomimo wyroku SN orzekli,że mieszkanie "zdać" muszę-oddalono powództwo o ustalenie,że żądanie zarządu dot. zwrotu mieszkania własnościowego dotychczas zajmowanego jest niezgodne z prawem-zgodnie z powołanym Wyrokiem SN (wyrok SO w Warszawie sygn. akt: III C 1035/01,III C 1475/03 ).

Niemniej dopiero niedawno w 2011 r. dowiedziałam się o okolicznościach, które dają mi podstawę twierdzić, że Prezes Spółdzielni Zygmunt Staroń, być może za poradą i namową adw. Marcina Smoczyńskiego, złożył fałszywe zeznania w sprawie, a że występował nie tylko jako świadek, ale także jako organ władzy wykonawczej Spółdzielni, a zatem osoba uprawniona do wydania świadectwa (wystawienia dokumenty, oświadczenia, poświadczenia, zaświadczenia niezależnie od formy czy to ustnej czy pisemnej), to zatem jako „inna osoba” wskazana wśród przesłanek art. 271 § 1 k.k. w moje ocenie dopuścił się nie tylko przestępstwa z art. 233 § 1 k.k. ale także 271 § 1 k.k., ponieważ jego zeznania były poświadczeniem nieprawdy co do okoliczności mających znaczenie prawne, a nawet może były celowym wprowadzeniem Sądu w błąd w celu uzyskania dla siebie lub kogo innego korzyści majątkowych w wyniku pozbawienia mnie mojej własności.

Podkreślić raz jeszcze należy, że w ramach inwestycji budowlanej pokryłam pełny wkład budowlany na zasadach takich samych jak wszyscy inni uczestnicy tej inwestycji i nie było mowy o żadnych innych kosztach przyszłych i nieprzewidzianych albo nie wskazanych w umowie.
Natomiast istotne w niniejszej sprawie jest to, że najpierw mec. Marcin Smoczyński pisemnie stwierdził , że: „(...) wkład budowlany nie pokrywał całości kosztów budowy lokalu nr 17 przy ul. Bełskiej 14. W szczególności nie pokrywał on następujących kosztów:
1) kosztów zakupu gruntu;
2) kosztów uzbrojenia terenu;
3) pełnych kosztów obsługi kredytu;
4) pełnych kosztów obsługi inwestycyjnej.
Wszystkie w/w koszty pokryte zostały w latach wcześniejszych przez ogół członków spółdzielni.”( sygn. akt: III C 1035/01, III C 1475/03 k. k. 334). Treść pisma adwokata Marcina Smoczyńskiego poświadcza nieprawdę, zawiera szereg kłamliwych informacji, w konsekwencji mówiących o tym,że nie wpłaciłam wkładu budowlanego.
Na tę okoliczność adwokat Marcin Smoczyński przedstawił dowód z zeznań świadka Zygmunta Staronia, który – jako pracownik i przedstawiciel organu wykonawczego Spółdzielni – członek Zarządu powtórzył to samo, co wcześniej napisał mec. M. Smoczyński w pismie procesowym. W oparciu zaś o te twierdzenia uznano, że nie wniosłam pełnego wkładu budowlanego i dlatego pozbawia się mnie pierwszego spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu i do dziś nie wydaje tytułu prawnego do nowego mimo obowiązku ustawowego wynikającego z umowy inwestycyjnej i przepisów ustawy.
Niemniej tak to pisemne poświadczenie mec. M. Smoczyńskiego, jak i ustne Zygmunta Staronia nie są prawdziwe, o czym dowiedziałam się ze sprawy, z którą zapoznałam się w Sądzie Najwyższym (sygn. akt : VI ACa 1227/06, VI ACa 1228/06, I Cz 41/09), bowiem przedstawione tam dokumenty i okoliczności świadczą o zupełnie innym stanie fatycznym, niż ten sądowy. W świetle przedstawionych dokumentów (aktu notarialnego - umowy wieczystego użytkowania sporządzonego 2 grudnia 1975 r., Rep. A-II-12010 oraz decyzja Prezydium Rady Narodowej m.st. Warszawy z 22 stycznia 1972 r., Nr GKM-V-Rej. IV/9/72 - w aktach sądowych) w sprawie o wznowienie postępowania (sygn. akt VI ACa 1257/09 i VI ACa 1258/09) stan faktyczny był zupełnie inny niż przedstawiony przez adwokata M. Smoczyńskiego i Zygmunta Staronia oraz ustalony przez Sąd.
W czasie tej sprawy, kiedy była toczona w Sądzie Okręgowym (sygn. akt III C 1035/01, III C 1475/03) i Sądzie Apelacyjnym (sygn. akt VI ACa 93/06 i VI ACa 94/06), powoływałam m.in.wyrok SN I CKN 1184/99 z 22.03.2002 r. i lustrację,w której stwierdzono,że w inwestycji Bełska-Staszowska nie były angażowane środki finansowe spółdzielni, licząc na sprawiedliwą ocenę i sprawiedliwy wyrok. Do sprawy dołączyłam i powołałam wszystkie znane mi dowody, natomiast nie wiedziałam o istnieniu innych dowodów, a także liczyłam na ocenę sprawy zgodnie z przepisami prawa.Jakże się przeliczyłam licząc na literę prawa-zgrany zespół sędzia SO Elżbieta Ziółkowska III Wydział Cywilny SO w Warszawie i adwokat Marcin Smoczyński zignorowali Wyrok SN,dowód z lustracji i zapadł wyrok o ważności i zgodności z prawem żądania zarządu SBM "Politechnika" "zdawania" mieszkań własnościowych. Biznes kwitł-zarząd wypłacał członkom-uczestnikom inwestycji Bełska-Staszowska za mieszkania własnościowe 1200 zł/m2 wobec kilkukrotnie wyższej obowiązującej ceny rynkowej.Mieszkanie dostawał wybraniec  zarządu i z dnia na dzień osiągał kolosalne,niczym nieuzasadnione korzyści finansowe.Ponadto mieszkania, jak wyjaśniałam wcześniej, trafiały na przetarg w cenie 7000 zł-8000 zł/m2. Nie wiadomo GDZIE są nasze pieniądze ? Zarząd przechwycił 25 czy 26 mieszkań. Pozostało mu jeszcze kilka-w tym moje!!!!,którego jako wartość przedmiotu sporu już sędzia SR Agnieszka Kucharska-Stanik dla Warszawy Mokotowa sygn. akt I C 27/09 (sprawa o eksmisję)wyceniła na niskim poziomie,wbrew i prawu i doświadczeniu życiowenu bo na kwotę 71000-76000 zł o pow. 56m2 w centralnej dzielnicy Warszawy czyli 1200-1300 zł/m2.   
Twierdzenie prezesa SBM „Politechnika” Zygmunta Staronia podczas zeznania w sądzie było fałszywe,bo w żaden sposób spółdzielnia nie mogła dokonać zakupu gruntu, ponieważ do dnia dzisiejszego jest tylko użytkownikiem wieczystym gruntu pod budynkami.  Fakt ten znany jest spółdzielcom, Spółdzielni, jej pracownikom, w szczególności poszczególnym członkom Zarządu - organu wykonawczego Spółdzielni, zatem także Prezesowi Zygmuntowi Staroniowi oraz mec. M. Smoczyńskiemu, którzy zajmują się sprawami tejże Spółdzielni przez wiele lat. Potwierdza to też nowy fakt, który miał miejsce dnia 28 maja 2010 r. i w tej dacie został w pełni ujawniony oraz potwierdzony wobec spółdzielców, a dotyczący powzięcia uchwały - dopiero w tej dacie (notabene nieistniejącej, ale próbującej wywołać pozór ważności) - w sprawie wykupu gruntu będącego w użytkowaniu wieczystym Spółdzielni z przeniesieniem kosztów tego wykupu na rzecz spółdzielców. Skoro zatem w 2010 r. Spółdzielnia (ściśle Zarząd) poddała pod obrady, w dodatku nieistniejącego organu, jakim jest Zebranie Przedstawicieli, kwestię nabycia własności użytkowanych gruntów, to nie mogła nabyć tych gruntów na własność przed datą orzekania w niniejszej sprawie. Zatem Prezes Zygmunt Staroń ewidentnie skłamał przed Sądem poświadczając nieprawdę mocą swojej roli nie tylko jako świadka, ale przede wszystkim jako Prezesa Zarządu Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej „Politechnika” w Warszawie.
Zatem SBMieszkaniowa „Politechnika” nie poniosła ani kosztów nabycia gruntów, ani kosztów jego uzbrojenia. Grunt pozostawał w użytkowaniu wieczystym Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej „Politechnika” przed budową budynku przy ul. Bełska 14, jak i po wybudowaniu budynku Bełska. SB-M „Politechnika” nie poniosła też kosztów uzbrojenia tego gruntu, bowiem był on już w pełni uzbrojony w konieczne media.
Na powyższe dowodem jest akt notarialny z 2 grudnia 1976 r. oraz decyzja z 22 stycznia 1972 r. Prezydium Rady Narodowej m. st. Warszawy, z której wynika, że w chwili ustanowienia prawa wieczystego użytkowania grunt był uzbrojony i wyposażony we wszystkie media.
Również twierdzenia o kosztach obsługi kredytu są nieprawdziwe.
Rzecz w tym, że SBM „Politechnika” nie mogła zaciągnąć i w rzeczywistości nie zaciągnęła kredytu na „uzbrojenie”, bo przecież, jak wynika z decyzji, grunt był uzbrojony w chwili ustanowienia prawa wieczystego użytkowania. Któż by brał kredyt na uzbrojenie już uzbrojonego i wyposażonego we wszystkie media terenu?
Sąd jednak słuchał kłamiącego Prezesa Spółdzielni Zygmunta Staronia i uznał za jedynie słuszne jego racje  oraz przedstawiciela zawodu zaufania publicznego - mec. M. Smoczyńskiego i w wyrokach zostały zamieszczone stwierdzenia nieprawdziwe, że, nie wniosłam wkładu budowlanego, co skutkuje patologiczną sytuacją, że mieszkam w mieszkaniu wybudowanym z własnych środków finansowych, w pełni pokrytych przeze mnie i zgodnie z ówczesnymi warunkami oraz prawem, ale jestem pozbawiana prawa do wcześniej zakupionego mieszkania w oparciu o twierdzenia, że niby nie wniosłam wkładu budowlanego, oraz nie przekształca się ekspektatywy w pełne prawo dot. drugiego mieszkania. Zaznaczyć kolejny raz należy, że pierwsze mieszkanie kupiłam na rynku wtórnym od Spółdzielcy, który pokrył wszystkie koszty budowy tego mieszkania oraz opłaty spółdzielcze, natomiast drugie opłaciłam zgodnie z warunkami umowy i oba mieszkania mają charakter własnościowych spółdzielczych lokali mieszkalnych, przy czym z uwagi na brak oświadczenia woli spółdzielni o przeniesieniu własności co do mieszkania przy ul. Bełskiej nadal pozostaje ono ekspektatywą, pomimo obowiązku takiego przeniesienia w chwili jego wybudowania zgodnie z ustawą o spółdzielniach mieszkaniowych.
Podnieść należy, że sąsiedzi z lokalu Nr 4 czy 5 przy ul. Bełskiej 14, którzy wnieśli wkład budowlany na tych samych zasadach co ja(np syn działacza spółdzielni czy obecna sekretarka prezesa), czyli proporcjonalnie do wybudowanych powierzchni oraz na podstawie tych samych umów inwestycyjnych, nie są zmuszani do zdawania mieszkań lub dokonywania jakichś dodatkowych opłat, ale są to dzieci działaczy spółdzielczych-wieloletniego członka Rady Nadzorczej i działacza Rady Osiedla. Tytuły prawne do nowo-wybudowanych mieszkań otrzymali bez problemów od zarządu Spółdzielni! Podobnie było w budynku przy ul. Staszowkiej 2, gdzie córka byłego prezesa czy  syn działaczki z Rady Nadzorczej, i jeszcze kilkoro innych mieszkańców tej inwestycji Staszowska niczego nie musieli zdawać, by uzyskać tytuł prawny do nowo-wybudowanego mieszkania. Natomiast moim sąsiadom ze Staszowskiej, zarząd wytoczył sprawę o eksmisję, podobnie jak mnie z mieszkania własnościowego, a do nowego nie mamy do dzisiaj praw, ponieważ Prezes Zygmunt Staroń poświadczył nieprawdę w Sądzie-a przecież  warunki wnoszenia wkładów budowlanych dla wszystkich uczestników inwestycji Bełska-Staszowska były takie same, ale tylko dzieci działaczy nie musiały niczego zdawać.
Skoro dzieci działaczy-wnosiły wpłaty finansowe (wkład budowlany) według tych samych zasad co ja, czyli wg identycznej umowy, to przecież żądanie zdania mojego mieszkania własnościowego nie może być rozliczeniem części wkładu budowlanego, bowiem tego nie żądano i nie żąda się od tych osób. Niestety zeznania prezesa Zygmunta Staronia ,poparte przez adw. M. Smoczyński, skutkujące faktem,że nie wniosłam wkładu budowlanego, w wyniku czego nie mogę uzyskać swoich praw do spółdzielczej własności-były podstawą mojego wyroku,wydanego przez Sąd,który jest  organem władzy państwowej i jednocześnie instytucją państwową jako twór zorganizowany reprezentujący państwo. Sąd nie chciał oprzeć się na moich dowodach i wyroku SN.  
Protokół Lustracji Pełnej za rok 1997 z dnia 11 maja 1998 r., wykonany przez mgr inż. Romana Latuszka, całkowicie przeczy twierdzeniom przedstawionym w sprawie. SB-M „Politechnika” nie poniosła żadnych kosztów, które nie wchodziłyby w skład wkładu budowlanego. Lustrator stwierdził natomiast, że Spółdzielnia nie angażowała żadnych środków własnych przy realizacji inwestycji Bełska 14.
Twierdzenia z niniejszej sprawy powołały sądy w wyrokach SSO Elżbiet Ziółkowskiej sygn akt: III C 1475/03 i następnie Apelacyjny w sprawie o sygn. akt: 93/06 i 94/06, powielając twierdzenie, że wkład budowlany wniesiony przeze mnie nie pokrywał w całości kosztów budowy nowego mieszkania i dlatego do dziś nie mam praw do nowego mieszkania.
Zgodnie z opinią doktryny prawa „Poświadczenie nieprawdy może polegać na potwierdzeniu okoliczności, która nie miała miejsca, lub na przeinaczeniu rzeczywiście zaistniałej bądź na zatajeniu okoliczności, która powinna być zaświadczona w wystawianym dokumencie” (por. wyrok SN z 25 listopada 2004 r., WA 24/04 , OSNwSK 2004, poz. 2206). Określone w art. 271 § 1 poświadczenie nieprawdy musi odnosić się do okoliczności mającej znaczenie prawne, a nie prawnie obojętnej. Ocena, czy konkretne okoliczności mają taki charakter, zależy od rodzaju wystawianego dokumentu. Poświadczenie nieprawdy może być zawarte w samoistnym dokumencie lub może stanowić integralną część innego dokumentu (wyrok SN z 9 stycznia 1976 r., IV KR 305/75 , LexPolonica nr 356893, OSNPG 1976, nr 6, poz. 57). Niewątpliwie protokół z rozprawy sądowej ma moc dokumentu urzędowego, a oświadczenie ustnie złożone do protokołu, poświadczające fakt nieistniejący, jest oświadczeniem spisanym przez protokolanta ale złożonym w obecności świadków - uczestników rozprawy, w tym Sądu.
Ze względu na brzmienie omawianego przepisu przyjmuje się, że sprawcą może być wyłącznie osoba, która wystawia dokument w ramach szczególnych uprawnień (wynikających ze zwykłego uczestnictwa w powszechnym obrocie prawnym) oraz która do wystawienia dokumentu stwierdzającego istnienie okoliczności o znaczeniu prawnym jest uprawniona. Natomiast, zgodnie z art. 115 § 14 Kodeksu karnego, dokumentem jest każdy przedmiot lub inny zapisany nośnik informacji, z którym związane jest określone prawo, albo który ze względu na zawartą w nim treść stanowi dowód prawa, stosunku prawnego lub okoliczności mającej znaczenie prawne. Przy czym Kodeks karny w tym przepisie art. 115, jak i w art. 271 k.k. nie różnicuje dokumentów na prywatne i urzędowe, czy inne, traktując je jednakowo. Z przepisu art. 271 k.k. można jedynie się domyśleć, że funkcjonariusz publiczny występując jako taki będzie z reguły odpowiedzialny za wystawienie fałszywego dokumentu urzędowego, ale już inna osoba może wystawić również dokument prywatny, który może być także przedmiotem czynności sprawczej fałszerstwa intelektualnego. Tak również pisma procesowe zawierające twierdzenia stron można traktować jako dokumenty prywatne. Również oświadczenie ustne złożone do protokołu jest oświadczeniem prywatnym, choć sam protokół ma charakter dokumentu urzędowego. Kwestia protokołów i wyroków nie budzi żadnej wątpliwości, że są one dokumentami urzędowymi. W każdym jednak razie zachowanie się sprawcy polega na poświadczeniu nieprawdy co do okoliczności mającej znaczenie prawne (fałsz intelektualny). Jak podnosi doktryna prawnicza „Poświadczenie należy rozumieć jako stwierdzenie (potwierdzenie), poręczenie prawdziwości, wiarygodności, tożsamości czegoś lub kogoś, zaświadczenie. Oznacza to, iż poświadczenie odnosi się do czegoś, co już wystąpiło, co istnieje, zostało wypowiedziane, wykonane itp. Poświadczenie więc - w przeciwieństwie do oświadczenia, które stwarza pewien stan - jest tylko stwierdzeniem stanu istniejącego.”. Niemniej Prezes Zygmunt Staroń poświadczył inny stan, niż istnieje do dnia dzisiejszego i nie można tego traktować jako oświadczenie, bowiem nie mógł stworzyć innego stanu, niż ten, który był i jest w świetle prawa i w rzeczywistości. Prezes zeznając jednocześnie stwierdził, poświadczył co do faktów, które nie istnieją do dnia dzisiejszego, przedstawiając stan nieistniejący. Zachowanie Zygmunta Staronia polega zatem na poświadczeniu stanu nieistniejącego, czyli nieprawdy i odnosi się do okoliczności, która ma znaczenie prawne, a wystawiający to poświadczenie ma uprawnienia do ich potwierdzania, bowiem jest jednocześnie członkiem - Prezesem organu władzy wykonawczej Spółdzielni, a nie tylko biernym obserwatorem zdarzenia. Jest w pełni zaangażowany i zobowiązany do działania na rzecz Spółdzielni i w związku z tym interesów poszczególnych i grupowych spółdzielców, bowiem interes Spółdzielni jest tożsamy z interesem spółdzielców.
Dodać należy, że strona podmiotowa przestępstwa obejmuje umyślność w obu postaciach czynu określonego w art. 271 k.k., z tym że zamiar ewentualny może wystąpić także jako godzenie się na to, iż poświadczana okoliczność mająca znaczenie prawne w rzeczywistości może być inna, niż to stwierdza poświadczający nieprawdę.
Przywołać tutaj również należy postanowienie Sądu Najwyższego - Izba Karna z dnia 17 listopada 2005 r. w sprawie sygn. akt II KK 108/2005 (LexPolonica nr 399768, Biuletyn Prawa Karnego 2005/11, Orzecznictwo Sądu Najwyższego w Sprawach Karnych 2005 poz. 2094), które stanowi, że „Pokrzywdzonym może być w procesie karnym jedynie ten, kogo przestępstwo dotyka bezpośrednio, naruszając lub zagrażając w taki sposób jego dobru prywatnemu, chronionemu przez naruszony przez sprawcę przepis. O pokrzywdzeniu decyduje bezpośredniość naruszonego lub zagrożonego przestępstwem dobra.”. W niniejszej sprawie jestem bezpośrednio pokrzywdzona, bowiem nieuczciwy czyn Zygmunta Staronia bezpośrednio naruszył moje prawo podmiotowe należące do dóbr z kategorii prywatnych, w dodatku chronionych przez Konstytucję RP, a to naruszył prawo własności, którą można by nazwać quasi-własnością ze względu na jej spółdzielczy charakter, ale w istocie jednak własnością, bowiem wyposażoną przez ustawodawcę we wszystkie istotne elementy własności, które polegają na rozporządzaniu, pobieraniu pożytków, dziedziczeniu i innych czynnościach w stosunku do rzeczy, których ani Spółdzielnia ani nikt inny nie ma prawa ograniczyć.
Z kolei w wyroku Sądu Najwyższego - Izba Karna z dnia 7 grudnia 2001 r., sygn. akt IV KKN 563/97 Sąd stwierdził, że „Odpowiedzialność karna biegłego za przestępstwo tzw. fałszu intelektualnego dotyczy poświadczenia faktów, które poddają się weryfikacji z punktu widzenia ich prawdziwości lub fałszu, natomiast nie obejmuje samych ocen.”. Niewątpliwie fakty z niniejszej sprawy poddają się weryfikacji z punktu widzenia prawdziwości i fałszywości, mając na względzie zasady procedury karnej dot. dowodów z dokumentów.
Odrębnie podnieść należy, że zgodnie z art. 1 ust. 1¹ ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, także spółdzielnia mieszkaniowa nie może odnosić korzyści majątkowych kosztem swoich członków, w szczególności z tytułu przekształceń praw do lokali, dlatego właściwe osoby działające w imieniu i na rzecz spółdzielni nie mogą zasłaniać się, że działają na korzyść spółdzielni, jeżeli działają na niekorzyść spółdzielcy, który w żaden sposób nie jest zadłużony wobec spółdzielni.
W wyroku z dnia 29 maja 2001 r. (K 5/01), dotyczącym nabycia własności lokalu co prawda przez osobę, której przysługiwało spółdzielcze lokatorskie prawo do lokalu a nie jak w moim przypadku własnościowe (zatem mocniejsze prawo), Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że „własności spółdzielczej jako formy własności społecznej oraz liczne w przeszłości formy materialnej pomocy państwa dla spółdzielczości mieszkaniowej nie dają dostatecznej podstawy do osłabienia obecnej ochrony własności przysługującej spółdzielniom mieszkaniowym. Własność spółdzielcza nie może być ‑ zgodnie z art. 64 ust. 2 Konstytucji i wyrażona w nim wyraźnie zasadą równej ochrony dla wszystkich ‑ traktowana jako „gorsza” od własności przysługującej indywidualnym osobom fizycznym” (por. wyrok z 7 maja 2001 r., K 19/00), tym bardziej własność indywidualnej osoby fizycznej w spółdzielni nie może być traktowana jako „gorsza” od własności spółdzielni, bowiem majątek spółdzielni jest prywatną własnością osób będących jej członkami, ale w ramach tego należy odróżnić dwie sytuacje prawne: lokatorskiego prawa (gdzie właścicielem jest spółdzielnia i jej interesy są chronione) oraz własnościowego prawa w spółdzielni (właścicielem jest spółdzielca, którego interesy powinny być chronione na równi z interesami spółdzielni), która tylko zarządza całością spółdzielni, w której są dwa rodzaje mieszkań należące do dwóch różnych właścicieli (osoby prawnej - spółdzielni i osoby fizycznej - członka spółdzielni).
W przypadku prawa własności, objętej ochroną opartą na art. 64, a także art. 21 ust. 1 i 2 Konstytucji, „naruszenie jej istoty nastąpiłoby w sytuacji, gdyby wprowadzone ograniczenia dotyczyły podstawowych uprawnień składających się na treść tego prawa i uniemożliwiały realizowanie przez nie funkcji, która ma ono spełniać w porządku prawnym opartym na założeniach wskazanych w art. 20 Konstytucji.”. Sens prawa własności polega niewątpliwie na przyznaniu określonej osobie najszerszych uprawnień względem rzeczy. Prawidłowe funkcjonowanie własności zakłada konieczność stworzenia podstaw swoistego zaufania i pewności tego prawa. Własność jest najważniejszym prawem majątkowym, a więc jej ochrona (jak również ochrona jej ekspektatywy) nie może być w żadnym razie słabsza niż innych praw majątkowych. „Jeżeli własność, nabytą na podstawie prawa ustanowionego przez demokratycznie legitymowanego ustawodawcę, można łatwo odebrać właścicielowi, pozbawiając go dodatkowo wpływu na warunki, na jakich utrata własności następuje, to prawo własności nie mogłoby spełniać swojej konstytucyjnej funkcji” (wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 30 października 2001 r., K 33/00).
Dodatkowo zaznaczyć również należy, że prawo spółdzielcze, w tym spółdzielcze mieszkaniowe, należy do sytemu prawa cywilnego i co do zasady podlega regulacji części ogólnej Kodeksu cywilnego. Przywołać zatem należy zasady ustanowione w k.c., odnoszące się do czynności prawnych, które są relewantne do oceny niniejszej sprawy pod kątem zgodności działań spółdzielni, podejmowanych przez organy i inne osoby w niej zatrudnione lub zatrudniane do prowadzenia spraw. Tak zatem art. 56 k.c. stanowi, że „czynność prawna wywołuje nie tylko skutki w niej wyrażone, lecz również te, które wynikają z ustawy, z zasad współżycia społecznego i z ustalonych zwyczajów.”.
Z kolei art. 57 w § 1 stanowi, że „nie można przez czynność prawną wyłączyć ani ograniczyć uprawnienia do przeniesienia, obciążenia, zmiany lub zniesienia prawa, jeżeli według ustawy prawo to jest zbywalne.”, a taką cechę niewątpliwie posiada spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu oraz ekspektatywa tego prawa, bowiem została ona wyraźnie wskazana przez ustawodawcę w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych w odniesieniu do spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego i jego ekspektatywy na etapie inwestycji budowlanej, tyle tylko, że to uprawnienie przysługuje mnie a nie innej osobie czy to fizycznej czy prawnej.
W końcu ustawodawca w art. 58 ust. 1 k.c. stanowi, że „czynność prawna sprzeczna z ustawą albo mająca na celu obejście ustawy jest nieważna, chyba że właściwy przepis przewiduje inny skutek, w szczególności ten, iż na miejsce nieważnych postanowień czynności prawnej wchodzą odpowiednie przepisy ustawy.”. W § 2 tego samego przepisu stanowi natomiast, że „nieważna jest czynność prawna sprzeczna z zasadami współżycia społecznego.”. Natomiast w art. 3531 k.c. ustawodawca ustanowił, że „Strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swego uznania, byleby jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości (naturze) stosunku, ustawie ani zasadom współżycia społecznego.”. Żądanie zwrotu mojego jednego spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego i jeszcze uzależnianie dopełnienia przez Spółdzielnię czynności ustanowienia nowego prawa od zrzeczenia się prawa do pierwszej własności - niewątpliwie sprzeciwia się celowi i naturze stosunku spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego, ustawie oraz zasadom współżycia społecznego.
Konstytucja RP w art. 2 stwierdza, że „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”. Z regulacji tej, zwanej metazasadą, doktryna i orzecznictwo wyinterpretowały szereg szczegółowych zasad o fundamentalnym znaczeniu dla naszego ustroju prawnego, m.in.: zasadę ochrony zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa, bezpieczeństwa prawnego, zasadę ochrony praw nabytych, pewności i określoności prawa, a także zasadę proporcjonalności.
Zasada ochrony zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa, określana jest w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego także jako zasada lojalności państwa wobec obywatela. Wyraża się ona w takim stanowieniu i stosowaniu prawa, by nie stawało się swoistą pułapką dla obywatela, który powinien móc układać swoje sprawy w zaufaniu, że nie naraża się na prawne skutki nie dające się przewidzieć w momencie podejmowania decyzji i że jego działania, podejmowane zgodnie z obowiązującym prawem, będą także w przyszłości uznawane przez porządek prawny (wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 7 maja 2001 r., K 19/00).
Do dziś nie mam jednak tytułu prawnego do nowego mieszkania, bo zarząd odmawia mi wydania praw, pomimo wniesienia wkładu budowlanego wymaganego ustawą, co w dodatku usankcjonował Sąd powołując się tylko na twierdzenia podane Prezesa Zygmunta Staronia i adw. Smoczyńskiego, zupełnie pomijając moje wnioski dowodowe i stanowisko wygłoszone na rozprawie w Sądzie Apelacyjnym odnośnie zakupu gruntu i wieczystego użytkowania działki przy ul. Bełskiej. Ponadto zarząd wytoczył mi kolejne sprawy, w tym o eksmisję (mimo braku jakichkolwiek przesłanek) oraz pozwał w sprawie o złożenie oświadczenia woli, że przekazuję mieszkanie do dyspozycji spółdzielni, co jest wbrew prawu i istocie prawa własności i zmuszaniem mnie do do złożenia oświadczenia wbrew mojej woli i interesowi tak prawnemu jak i faktycznemu oraz znoszenia niedogodności związanych z procesem.
Czyn polegający na złożeniu fałszywych zeznań i poświadczeniu przed Sądem nieprawdy przez Prezesa Zygmunta Staronia miał miejsce na rozprawie w dniu 1.10.2004 r., ale to nie jest koniec skutków tego czynu, bowiem ten wyrok jest wykorzystywany w kolejnych procesach przeciwko mnie zmuszających mnie do złożenia oświadczenia o zrzeczeniu się pierwszej własności oraz dot. eksmisji oraz nadal nie mam przekształconej ekspektatywy. Realnie grozi mi utrata obu mieszkań własnościowych, albo pozbawienie pierwszego w wyniku prawomocnego wyroku, który został oparty na poświadczeniu nieprawdy. Jest to pokrzywdzenie mnie i mojej rodziny, że w wyniku takich nieuczciwych działań nie mogę spokojnie korzystać od wielu lat ze swojej własności zgodnie ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa, będąc przez wiele lat nękaną i zastraszaną przez organy i pracowników Spółdzielni, teraz także w imię wykonywania prawomocnego wyroku ale opartego na poświadczeniu nieprawdy przez prezesa spółdzielni, uprzedzonego o odpowiedzialności karnej, tuż przed przesłuchaniem.


W tej sytuacji reakcja i podjęcie czynności pod nadzorem Pana Prokuratora Generalnego jest konieczna, bym nie poniosła niepowetowanych dalszych strat w postaci utraty mieszkania własnościowego.Proszę o pomoc i przystąpienie do sprawy o eksmisję z mojego własnościowego mieszkania-niesprzedanego i niezadłużonego.Prośbę uzasadniam tym,że po licznych procesach sądowych o prawa choćby bezpośredniego głosowania nad uchwałami,danego mi przez ustawodawcę w 2007 r.-a nie uzyskanego w sądzie boję się o wyrok w sprawie o eksmisję. Radca prawny SBM "Politechnika"(były sędzia) już poświadczył nieprawdę w jednym z pism procesowych do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa sygn. akt : I C 27/09,że " mieszkanie przy ul. Maklakiewicza zajmuję bez tytułu prawnego"-gdy tymczasem posiadam do tego mieszkania akt notarialny! Prezes,jego radca prawny-reprezentujący zawód zaufania publicznego kłamią na porządku dziennym na salach sądowych-sędziowie niestety dają wiarę prawnikom,a nie uczciwym i przyzwoitym obywatelom RP,którzy po przekroczeniu progu sądu muszą udowadniać,że "nie są wielbłądami".Proszę Pana Prokuratora o przystąpienie do sprawy o eksmisję z mojego mieszkania własnościowego,bym ja i moja rodzina nie poniosła niepowetowanych strat.       
W świetle powyższego oraz skutków i szkód jakich doznaję - zawiadomienie Pana Prokuratora Generalnego uznałam za zasadne. Dlatego bardzo proszę Pana Prokuratora o podjęcie czynności zmierzających do wyjaśnienia tej sprawy i ukarania winnego lub winnych zafałszowania rzeczywistości (fałszywe zeznania prezesa potwierdzające fałszywe fakty z pisma procesowego adwokata Marcina Smoczyńskiego) .
Rzecznika Dyscyplinarnego Pana Marka Hibnera proszę o podjęcie postępowania dyscyplinarnego wobec SSO Elżbiety Ziółkowskiej w sprawie III C 1475/03,która zignorowała wyrok SN-wykładnie prawa dotyczącą tego konkretnego zapisu statutu-paragrafu 36 p. 2,który był podstawą prawną żądania "zdwania" mieszkań punktu umowy inwestycyjnej. 
Ministra d/d korupcji i CBA proszę o podjęcie działań,ponieważ od 1997 r. ma miejsce handel mieszkaniami własnościowymi prze zarząd SBM "Politechnika" przy współudziale Rady Nadzorczej: okrada się członków spółdzielni,żądając zwrotu mieszkań własnościowych sprzecznie z prawem i wyrokiem SN (zał.1),wycenia się prawo własnościowe na poziomie 1200-1300 zł/m2 ,a wystawia się na przetargi mieszkania w cenie 7000 zł/m2-8000 zł/m2.Część mieszkań została przydzielona osobom znanym zarządowi-którym przysporzył niuzasadnionych korzyści materialnych. Obrót mieszkaniami własnościowymi odbywał się z pominięciem aktów notarialnych i należności dla US. Dlatego stanowczo sprzeciwiam się nadal i niustannie takim szemranym transakcjom,które proponuje mi zarząd przy współudziale Rady Nadzorczej,bym "zdała" mieszkanie własnościowe nabyte na rynku wtórnym za cenę 1200-1300 zł/m2 z pominięciem przy obrocie aktu notarialnego.Nie chcę mieć kolizji z prawem na tle przepisów karno-skarbowych,bo muszę liczyć się z taką odpowiedzialnością jako obywatel RP,jesli podpiszę zgodę na "zdanie" mieszkania własnosciowego za cenę,którą wypłaca zarząd moim sąsiadom-około 5-6-cio krotnie zaniżoną.
Która instytucja,który organ systemu wymiaru sprawiedliwości wreszcie zacznie chronić praworządnych obywateli RP,a nie prezesa i RN SBM "Politechnika" ?
Jak uzyskać tytuł prawny do mieszkania sfinansowanego z moich własnych srodków finansowych,którego odmawia mi zarzad i RN SBM "Politechnika" w Warszawie już 13-sty rok ?

Z poważaniem
Barbara Popławska-niewolnik zarządu i RN SBM "Politechnika", niewolnik bezprawnego statutu,który jest podstawą(zgodnie z k.c.)działania spółdzielni mieszkaniowej 
      

Załączniki powołane w skardze:

1/wyrok SN 
2/pismo z prokuratury dla Warszawa-Wola 
3/Postanowienie Sądu Karnego

Barbara Popławska
bon-bisbasia@o2.pl
02-638 Warszawa
ul.Bełska 14
m. 17