Warszawa, dnia 15 kwietnia 2011 r.
Członkowie SBM ''Politechnika" obecni na ogłoszeniu Wyroku w dniu 27.04.2011 r.
Barbara Popławska
<bon-bisbasia@o2.pl>
adres do korespondencji
ul. Bełska 14 m. 17
02-638 Warszawa
Tadeusz Chludziński
Teresa Jaszewska
Pan Prezydent RP
Pan Premier
Pan Prokurator Generalny RP
Minister Sprawiedliwości Pan Krzysztof Kwiatkowski
Sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka
Panie Posłanki i Panowie Posłowie
Rzecznik Dyscyplinarny Pan Marek
Helsińska Fundacja Praw Człowieka
Szanowni Państwo,
w dniu 27.04.2011 r. zapadł 11-sty z kolei (naszym zdaniem skandaliczny) wyrok w SO w Warszawie w wydziale dla Warszawy-Mokotowa w/s o ustalenie, że uchwała podjęta w dacie 28.05.2010 r. przez organ nieuprawniony tj przez Zebranie Przedstawicieli nie istnieje i powinna być zdaniem członków spółdzielni wycofana z obrotu prawnego. Sędzia SO Jacek Tyszka w Warszawie oddalił pozew,tym samym uznając,że uchwała podjęta przez grupkę dobrych znajomych, zamiast przez organ ustawowy-Walne Zgromadzenie zgodnie z ustawą o spółdzielniach mieszkaniowych z 2007 r. istnieje, jest ważna i jest po prostu zgodna z prawem.
Młodzi adwokaci nam pomagający nie mają wątpliwości,że te 11 zapadłych wyroków w wydziale III i XXIV SO w Warszawie w/s o ustalenie,że uchwały podjęte nie dość,że w dacie 28.05.2010 r.,to jeszcze przez Zebranie Przedstawicieli-organ bez umocowania w ustawie- ISTNIEJĄ-to zorganizowane działanie mające na celu jak najdłuższe utrzymanie "przy życiu" naszego Prezesa,dwóch członków zarządu i całej całej RN,którzy w świetle prawa nie tylko działają nielegalnie,ale co najgorsze obracają bez żadnej kontroli milionami złotych-czwarty z kolei rok od wejścia ustawy w życie w 2007 r. na łączna sumę 12 mln zł pochodzących z wynajmu lokali uzytkowych i kolejnych milionów,pochodzących z czynszów kilku tysięcy członków. To nie przypadek,że sędziowie łamią prawo,choć zgodnie z przepisami-podlegają ustawom. Publikacja w dacie 27.04.2011 r. przez SSO Jacka Tyszkę jest najlepszym tego dowodem.Dzięki wszystkim 11-stu wyrokom oraz dzięki wsparciu sedziów z KRS: sędzi Doroty Kozarzewskiej (z-cy Prezesa SR dla m.st. Warszawy),dzięki Prezes tegoż sądu Anny Gałas, dzięki Przewodniczącej XIII Wydziału Gospodarczego KRS Krystynie Gawrońskiej-Figat, i ostatnio dzięki Postanowieniu referendarza KRS pani Małyszka oraz dzięki Postanowieniu SSR Dariusza Dąbrowskiego oddalającego wniosek o wznowienie,nasz prezes SBM "Politechnika" może działać,jest nieodwoływalny,nieusuwalny,a swoistego rodzaju można by rzec immunitet i swojego rodzaju glejt otrzymał właśnie od sędziów KRS oraz sędziów III i XXIV SO w Warszawie oddalających nasze pozwy o ustalenie nieistnienia uchwał podjętych przez Zebranie Przedstawicieli w dacie 28.05.2010 r. tj.:
1/ sygn. akt : III C 777/10 sędzię Joannę Korzeń (Przewodniczącą wydziału III SO w W-wie),
2/ sygn. akt : III C 779/10 sędzię Agnieszkę Rafałko,
3-4/ sygn. akt : III C 780/10 i III C 784/10 sędzię Ewę Witkowską,
5/ sygn. akt : III C 782/10 sedzię Joannę Zielińską
6-10/ sygn. akt : XXIV 677/10, XXIV C 678/10, XXIV C 679/10, XXIV C 680/10, XXIV C 681/10 sędzię Agnieszkę Bedyńską-Abramczyk
11/ sygn. akt: XXIV C 676/10 sędziego Jacka Tyszkę
Młodzi adwokaci wskazują również,że to pewnie nie przypadek,że obsługę prawną prowadzi były sędzia,który właśnie wygrał 11-stą sprawę przed SO w Warszawie w/s o ustalenie nieistnienia uchwał podjętych przez organ nieustawowy-ZP w dacie 28.05.2010 r.-aktualnie radca prawny naszego zarządu SBM "Politechnika",a mnóstwo spraw-m.in. przez wiele lat prowadzenie spraw w sądach powszechnych zlecano radcy prawnemu,podobno żonie sędziego SO,która współpracuje z zarządem.Młodzi adwokaci wreszcie nam tłumaczą,że po analizie wszystkich dokumentów od 1996 r.-począwszy od rejestracji statutu przez sędzię KRS Kozłowską-Czabańską z niezgodnym z prawem zapisem par. 36 p. 2 Statutu,bo naruszającym nasze prawa materialne tj. o pozbawianiu członków SBM"Politechnika" mieszkań własnościowych-bezprawnego żądania "zdawania" mieszkań za bezcen w zamian za uczestnicwo w inwestycji-dalej przez aktualne "wsparcie" sędziów KRS łącznie z Pania Prezes Sądu Gospodarczego i Jej z-cą poprzez wpisy do Rejestru Przedsiębiorców niezgodne z prawem oraz przy wsparciu SSO (11 spraw przegranych,bo sędziowie nie chcieli zastosować ustawy z 2007 r. o spółdzielniach mieszkaniowych) prezes,członkowie zarządu i Rada Nadzorcza mogą czuć się bezkarnie i mogą nadal "bezpiecznie" zarządzać ogromnymi sumami pieniędzy.
Czy zarząd jakiejkolwiek firmy mógłby obracać wielomilionową suma pieniędzy,gdyby nie uzyskał absolutorium od ustawowych organów?
Panie Prokuratorze Generalny, Panie Ministrze Sprawiedliwości,
1/dlaczego bezprawne działania zarządu SBM "Politechnika" w RP mają swego rodzaju "ochrone prawną",a my członkowie spółdzielni nie mamy żadnych praw,nie jesteśmy stroną postępowań przed Sądem KRS,nie mamy interesu prawnego by brać udział w głosowaniu i uczestniczyć w WalnymZgromadzeniu zgodnie z ustawą o sm z 2007r.?
2/dlaczego ustawy w RP nie obowiazują?
3/dlaczego sędziowie KRS i SO w Warszawie nie stosują ustaw,łamiąc w ten sposób prawo i chroniąc prezesa SBM "Politechnika",członków zarządu i Radę Nadzorczą?
Od ponad roku składamy wnioski o podjęcie postępowań dyscyplinarnych (ten jest kolejny) do Krajowej Rady Sądownictwa,składamy liczne zawiadomienia do Prokuratury w/s łamania naszych praw-praw członków spółdzielni SBM"Politechnika",zawiadamiamy Pana Prokuratora RP o tym,że do dziś nie mamy Walnego Zgromadzenia,że zarząd ma absolurorium udzielone przez grupę nieformalną Zebranie Przedstawicieli,że nie stosuje się do ustaw w RP uchwalonych przez Sejm RP. Zawiadamiamy,że zarząd działa nielegalnie i obraca ogromna sumą naszych pieniędzy-Prokuratura dla Warszawy-Mokotowa niczego nie widzi,wszystko umarza lub zamiennie odmawia wszczęcia postepowania w sparwie łamania naszych praw-obywateli RP.
Kolejny raz pytamy: czy Państwo jeszcze działa czy jest w rozsypce?
My odnosimy wrażenie,że skoro nielegalnie działajacy zarząd i Rada Nadzorcza mają się świetnie,a członkowie SBM"Politechnika" nie mają żadnych praw-choć mają je na papierze w postaci treści ustawy z 2007 r.-to dla nas cały wymiar sprawiedliwości-wszystkie jego organy NIE DZIAŁAJĄ!!!!!!
Mamy prymat BEZPRAWIA nad stosowaniem ustaw.
Jeśli ten stan łamania prawa w naszej SBM "Politechnika" trwa od stycznia 2008 r. tj. prawie 3,5 roku ,to mamy prawo stawiać kolejne pytania:
po co i w jakim celu Sejm ustanawia prawa m.in. dla obywateli RP,skoro NIKT ich nie stosuje:ani sędziowie,ani prokuratorzy,by ukarać winnych za niestosowanie ustwaw obowiązujących w RP,ani zarząd i Rada Nadzorcza naszej SBM"Politechnika" ?
Szkoda pieniędzy podatników na "pisanie" ustaw tylko po to,by były,bo przecież i tak nikt ich nie stosuje,-ani spółdzielnia,ani Wymiar Sprawiedliwości. Czy warto finansować 'sztukę dla sztuki".
My członkowie SBM"Politechnika" uważamy,że Pani Poseł Lidia Staroń i pozostali Posłowie,którzy pracują nad ustawą o spółdzielniach mieszkaniowych powinni przerwać prace w Komisji i czas poświęcić na inne,bardziej konstruktywne zajęcia-bowiem wszelkie prace nad ustawą-kolejną ustawą "dla spółdzielczości mieszkaniowej" (choć poprzednia w ogóle nie obowiązuje!!!) są bezprzedmiotowe.Podkreślamy raz jeszcze-do dziś nie mamy Walnego Zgromadzenia,zarząd SBM"Politechnika" absolutorium ma udzielone przez grupkę interesów tj. Zebranie Przedstawicieli,kpi sobie z ustaw RP,dysponuje milionami złotych,a organy wymiaru sprawiedliwości powołane do przestrzegania porządku prawnego nie podejmują żadnych działań,by ukarać tych co łamią prawo RP.
Na tle kilkudziesięciu sporów z zarządem SBM "Politechnika" widać rozmaite zależności, współdziałania,a może i interesy na linii władza-zarząd.
Funkcjonariusze publiczni mają zdajsie jakieś obowiązki-za coś pobierają niemałe dochody z naszych podatków ,zarządy i RN spółdzielni także podlegają ustawom-ale i jedni i drudzy są bezkarni,łamiąc przepisy prawa.
Kolejny raz prosimy władze RP :Pana Prokuratora o podjęcie stosownych działań oraz Pana Ministra Sprawiedliwości również w związku z wyżej opisanymi faktami.
A Pana Marka Hibnera, Rzecznika Dyscyplinarnego prosimy o podjęcie postepowania dyscyplinarnego w sprawie kolejnego sędziego,który wydał wyrok w próżni prawnej, poza obowiązującymi ustawami w RP i oddalił nasz pozew w sprawie o ustalenie,że uchwała podjęta w dacie 28.05.2010 r. przez organ nieuprawniony tj Zebranie Przedstawicieli,tym samym ustalając,że uchwała jest ważna i pozostanie w obrocie prawnym jako zgodna z prawem.
dot. wyroku : sygn. akt: XXIV 676/10
(Sąd Okręgowy w Warszawie)
Wniosek o podjęcie postępowania dyscyplinarnego
W sprawie zapadł wyrok ogłoszony w dniu 27 kwietnia 2011 r., którym sędzia oddalił powództwo o ustalenie prawa w trybie art. 189 k.p.c. Na samym wstępie należy postawić pytanie: dlaczego 5 spraw z tej samej Spółdzielni ale dot. różnych uchwał zostało powierzonych jednemu sędziemu w wydziale, jakby nie było innych i jakby nie stosowano w tym wydziale przydzielania spraw według kolejności wpływu lub losowania. Jedynym argumentem, jaki został podany ustnie przez sędziego było stwierdzenie, że Spółdzielcy nie mają interesu prawnego, czym de facto sędzia pozbawił nas interesu prawnego, który faktycznie ustawodawca uznał, jako oczywisty, wprowadzając do treści § 9 art. 42 Prawa spółdzielczego „orzeczenie sądu ustalające nieistnienie (…) uchwały”.
Tak kuriozalnego wyroku dawno nie słyszeliśmy w SO-było kilka osób na ogłoszeniu.
Niniejszym wyrokiem sędzia Jacek Tyszka sprzeniewierzył się zasadzie niezawisłości sędziego i niezależności sądu oraz podważył nasze zaufanie do sądów polskich, bowiem nawet:
wydał wyrok sprzeczny z zasadą sprawiedliwości pozbawiając w ten sposób spółdzielców prawa do posiadania interesu prawnego i na dodatek
wysuwając błędne wnioski, traktując faktyczne ale bezprawne istnienie Zebrania Przedstawicieli, jako zgodne z prawem, pomimo art. 9 ust. 1 i 2 ustawy z 2007 r. zmieniającej ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych oraz wyraźnego zakazu ze zdania pierwszego art. 83 ust. 1 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych w aktualnym brzmieniu. Tym samym sędzia zaakceptował bezprawną działalność spółdzielni poprzez czynności podejmowane przez Zarząd i Zebranie Przedstawicieli., sankcjonując (legalizując) i dopuszczając tę bezprawność mocą swojego orzeczenia w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej. Tym samym sędzia stwierdził, że Zebranie Przedstawicieli, pomimo że jest zakazane i nieistniejące w świetle prawa, to istnieje faktycznie i dozwolił na dalsze trwanie tego stanu rzeczy, który od wielu lat jest właściwie układem wzajemnej adoracji członków Zarządu i Zebrania Przedstawicieli, działających wbrew prawu spółdzielców. Tym samym sędzia również naruszył zasadę równego traktowania przez prawo, bowiem mniejsze spółdzielnie postąpiły zgodnie z wolą ustawodawcy, a SB-M „Politechnika” nie zastosowała się do przepisu bezwzględnie obowiązującego, podejmując czynności pozorujące legalność działania, a teraz nie dostrzega tego sędzia. W interesie większości członków Spółdzielni jest zaś faktyczna i prawna możliwość uczestniczenia w Walnym Zgromadzeniu z głosem stanowiącym, bowiem tylko wówczas mielibyśmy szansę nie udzielenia absolutorium Zarządowi lub odwołania go oraz mielibyśmy faktyczny wpływ na zarządzanie Spółdzielnią, na treści uchwał, która z niczego się nie rozlicza a tylko obciąża nas kolejnymi opłatami. W wyniku braku reakcji Sądu zaś litera prawa pozostaje martwa, ponieważ sędzia nie chce jej zastosować pomimo powoływania konkretnych przepisów w procesie. W ten sposób sędzia Jacek Tyszka tworzy sobie nowe normy postępowania w demokratycznym państwie prawa, niezależne i nie wynikające z przepisów prawa, co tylko potęguje i nawarstwia bezprawie. Takie postępowanie jest też wyraźnie sprzeczne z wolą ustawodawcy wyrażoną w obowiązujących przepisach oraz uzasadnieniu do projektu ustawy z 2007 r. zmieniającej u.s.m. Zatem w tym przypadku sędzia nie był ustami ustawy lecz stanął ponad ustawą i krzywdą ludzką, a zatem może jest też Jego osobistym wyrazem braku szacunku do prawa i ludzi.
W niniejszym przypadku wyrok zapadł w próżni prawnej i usankcjonował to co jest od wielu lat bezprawne przez Sąd Cywilny w osobie sędziego Jacka Tyszki. Ponadto takie postąpienie sędziego, może w niewygodnej dla niej prywatnie sprawie, ale będącej jej zawodowym obowiązkiem, powoduje narażenie nas spółdzielców na koszty oraz szkody liczone w kwocie kilkudziesięciu milionów i tak naprawdę niepotrzebne tzw. zawalanie sądów sprawami, które mogły być rozstrzygnięte merytorycznie w pierwszej instancji .
W naszej ocenie sędzia Jacek Tyszka sprzeniewierzył się zasadom etyki zawodowej oraz prawu powszechnie obowiązującemu, czym dokonał oczywistej i rażącej obrazy przepisów prawa i uchybił godności urzędu sędziowskiego. Dlatego w niniejszej sprawie zasadne jest podjęcie postępowania dyscyplinarnego. Zważyć należy, że podstawa prawna do występowania spółdzielców do sądu o ustalenie nieistnienia uchwały (a zatem o stwierdzenie istniejącego stanu faktycznego, bowiem wytworzenie - co de facto zrobił sędzia - innego niż istniejący i prawdziwy stan faktyczny jest przestępstwem fałszu materialnego), jest przewidziana wyraźnie w art. 42 § 9 ustawy - Prawo spółdzielcze, co powoduje ocenę, że dla ustawodawcy interes prawny w wystąpieniu przez spółdzielców o ustalenie nieistnienia uchwały jest oczywisty, ponieważ odrębnie wskazał takie roszczenie. Przepis art. 189 k.p.c. jest zatem tylko formalnością proceduralną biorąc pod uwagę art. 42 § 9 ustawy - Prawo spółdzielcze.
Jak można twierdzić, że spółdzielcy-powodowie nie mają interesu prawnego występując do sądu o ustalenie nieistnienia prawa, tj. uchwał? Spółdzielcy zostali pozbawieni prawa do uczestniczenia w walnym zgromadzeniu i prawa osobistego głosowania w wyniku działania Zarządu i Zebrania Przedstawicieli przy bezczynności Rady Nadzorczej, które zostało im przyznane ustawowo, a nie tylko narażeni na niepewność prawną.
Dlaczego tak jawnie sędzia łamie prawo, obrażając obowiązujące przepisy? A może ustawy w Polsce nie obowiązują nikogo, bowiem sędziowie, którzy - jak wynika z Konstytucji - im podlegają mając za nic normy prawne?
To już studenci, nie mówiąc o aplikantach, reprezentują daleko wyższy poziom wiedzy z wąskiego tematu, jakim jest Prawo spółdzielcze. Z uwagi na toczące się liczne spory sądowe z zarządem spółdzielni przebywamy na co dzień w towarzystwie różnych prawników-adwokatów i radców prawnych, dyskutując rozmaite zagadnienia, by choć częściowo zrozumieć dlaczego przegrywamy procesy w mokotowskich wydziałach-nie tylko w XXIV Wydziale Sądu Okręgowego w Warszawie,ale i w III Wydziale SO. Ostatnio gdy bezprawie się szerzy w SBM „Politechnika”, a sporów sądowych przybywa, w jednej z rodzin członków spółdzielni znalazł się nawet i sędzia, który nie mogąc uwierzyć, że zapadają takie wyroki jak w naszych sprawach - mówi wprost o kulisach sądu, że w wydziale jest presja i naciski z reguły Przewodniczącej Wydziału, bywa, że i Prezesa Sądu, lub po prostu koleżanki czy kolegi sędziego. A bywa i tak,że kolega koledze zasądzi tak czy inaczej,jeśli takie prośby mają miejsce. Wierzyć nam się nie chce, że tak bywa, ale z drugiej strony wyroki zapadłe wbrew prawu, mogą być tego dowodem. Poza tym jakby nie było (a to też fakty),o czy wspomnieliśmy wyżej, pełnomocnikiem zarządu w wielu sprawach od lat kilkunastu jest żona sędziego Sądu Okręgowego ,a od kilku lat radca prawny,który jest byłym sędzią.
Nie naszym zadaniem jest dochodzić przyczyn sytuacji, że w Wydziale XXIV zapadły już wyroki sprzeczne z ustawą ( w sprawach o ustalenie nieistnienia uchwały ZP ), ale będąc głęboko zaniepokojonymi tym stanem rzeczy mamy zarówno obowiązek zawiadomienia wszystkich władz mających możliwość wpływu lub kontroli oraz czuwania nad prawidłowością stosowania prawa o zaistniałej sytuacji, która nie działa korzystnie na pojęcie „sądu niezawisłego”, jak i przede wszystkim zwrócenia uwagi, że już nawet sędziowie mówią nam, że w Wydziale Sądu Okręgowego Warszawskiego działają „siły nieczyste”.
Wskutek działania tego sędziego (ale też znane są nam inne przykłady) z tego Wydziału, upada bardzo wizerunek i prestiż zawodu sędziego, a szkoda, bo to piękny zawód.
Niestety tacy sędziowie jak Jacek Tyszka bardzo wiele złego swoją postawą robią innym - mam nadzieję - orzekającym z literą prawa sędziom,choć nam spotkać ich niezwykle trudno (11 pozwów oddalonych o nieistnienie uchwał ZP w III i XXIV Wydziale SO ).
Mając na względzie powyższe, nasz wniosek o podjęcie postępowania dyscyplinarnego stał się konieczny.
Z naszych i sąsiadów kilkunastoletnich doświadczeń z sal sądowych wynika, że tylko zmiana kadr na ich lepszą jakość mogłaby jedynie uzdrowić sądownictwo.Odnowione sale sądowe i coraz to wyższe uposażenia z całą pewnością sytuacji nie naprawią.
Gdzie jak gdzie, ale uczestnicy procesów oczekują w sądach stosowania prawa i porządku w aktach, gdy tymczasem wyroki zapadają przeciwne do obowiązujących przepisów, co gorsze legalizujące bezprawne działania.
Dlatego nasza skarga z wnioskiem o podjecie postępowań dyscyplinarnych jest zasadna.
Na zakończenie zacytujemy zaś wypowiedzi doktryny i judykatury na temat postaw etycznych sędziego - dla zastosowania miary w stosunku do zachowania sędziego Jacka Tyszki.
„Poziom stanu sędziowskiego jest kamieniem probierczym dla etyki narodu i całe poczucie prawa, które żyje w narodzie, winno się krystalizować w sędziach.” (cytat z wypowiedzi Witolda Hausnera powołanej w publikacji A. Jaśkiewicz, Wzorzec sędziego a odpowiedzialność dyscyplinarna, „Studia Iuridica” XLVI/2006, s. 123).
Wobec powyższego podnieść należy inne argumenty, powołane i cytowane przez panią Agnieszkę Jaśkiewicz w przywołanej publikacji, które z łatwością mogą posłużyć do określenia miary zachowania sędziego Jacka tyszki. Tak, zatem:
«(…) Niezawisłość dotyczy relacji sędziego z innymi władzami i wszelkimi grupami nacisku. Relacje te w zdrowym państwie demokratycznym powinny kształtować się w taki sposób, aby „...sędzia w procesie stosowania prawa podlegał jedynie konstytucji i ustawom” i rzeczywiście był „wzorem osobowości humanistycznej i przejawiał troskę o funkcjonowanie prawa w służbie wyższych wartości” (a zatem nie wchodził w rolę ustawodawcy czy też go swoim wyrokiem krytykował) bezstronność z kolei, rozumiana jako „...wolność od własnych, bardzo osobistych preferencji”, polega na tym, że „...sędzia kieruje się obiektywizmem, nie stwarzając korzystniejszej sytuacji dla żadnej ze stron czy uczestników postępowania, zarówno w trakcie toczącej się przed sądem sprawy, jak i orzekania. Traktuje on zatem uczestników postępowania równorzędnie”. W państwie demokratycznym niezawisłość nie jest prawem sędziego, a wręcz przeciwnie, przymiotem, z którego wynikają poważne obowiązki, co wyraźnie stwierdził również TK: „...niezawisłość nie jest wyłącznie podmiotowym uprawnieniem osoby wykonującej zawód sędziego, należy bowiem ona do istoty prawidłowego wykonywania zawodu i w tym znaczeniu niezawisłość sędziego jest również gwarancją praw i wolności obywatelskich”. Jest „...postulatem etycznym kierowanym pod adresem każdego sędziego”, ponieważ to właśnie „...sędzia bierze odpowiedzialność za to, że badane przez niego sprawy zostaną rozpatrzone bezstronnie, fachowo i dogłębnie” (niestety w niniejszej sprawie zabrakło wszystkich tych elementów - przypis mój). Niezawisłość sędziego więc, podobnie zresztą jak i jego bezstronność, w praktyce jest warunkiem sine qua non zapewnienia obywatelom prawa do rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki, w sposób sprawiedliwy i jawny przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd. Aby praktyczna realizacja praw obywatelskich w procesie wymierzania sprawiedliwości stała się rzeczywistością, stanowiska sędziowskie powinny zostać obsadzone przez ludzi fachowych, wrażliwych i bezstronnych. Każde zachowanie sędziego, czy to działanie czy zaniechanie (, a zaniechaniem można nazwać oddalenie sprawy z przyczyn formalnych i niezbadanie sprawy merytorycznie), które może stworzyć choćby przypuszczenie naruszenia tych fundamentalnych zasad, musi być uznane za nieodpowiednie, niedopuszczalne i niegodne sędziego.».
Posiłkując się dalej powołaną publikacją «„Sędziowie są w najwyższym stopniu odpowiedzialni za urzeczywistnianie sprawiedliwości”, dlatego też nikogo nie powinny dziwić wymogi prezentowania przez nich najwyższych standardów etycznych i zawodowych. „Sędzia, wydając orzeczenie w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, musi mieć świadomość danej mu władzy i związane z tym poczucie odpowiedzialności”, dlatego też, jeżeli wymagania moralne wobec sędziego są wyższe niż w stosunku do przedstawicieli innych zawodów, wydaje się to czymś jak najbardziej naturalnym i oczywistym. Jak zauważył Andrzej Jankowski, „...nie ma sędziowskiej niezawisłości i niezależności bez obowiązków, a bycie »trzecią władzą« pociąga jednak za sobą określone ograniczenia i ciężary i niedogodności także”. Przede wszystkim więc ci, którzy stoją na straży sprawiedliwości muszą nie tylko dbać, aby prawo było przestrzegane, ale swoją postawą powinni wręcz „...ściśle, a nawet demonstracyjnie przestrzegać prawa, w sposób, który potęguje publiczne zaufanie do sądownictwa”. Co więcej, żadnym swoim zachowaniem nie mogą stwarzać „...nawet pozorów nierespektowania prawa”.».
Jak my obywatele RP mamy szanować prawo, skoro z taką łatwością wszelkie prawa niweczy sędzia Jacek Tyszka?
Cytując jednak dalej Autorkę publikacji o odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów podnieść należy, że «W wielu orzeczeniach sądy dyscyplinarne tak I, jak i II instancji podkreślały, że podstawowym zadaniem sędziego jest „...należyte, zgodne z przepisami wydanie wyroku” , dlatego też czyny godzące w ten obowiązek należy uznać za przewinienia „o znacznym ciężarze gatunkowym”. Wśród czynów tego rodzaju można wymienić: (…)
– popełnienie błędu merytorycznego; (…)
Z przedstawionych tu przypadków wynika, że sędzia powinien mieć przede wszystkim świadomość wagi powierzonej mu funkcji, a co z tym nieodłącznie związane, także i obowiązków.
Zachowania takie „...godzą bezpośrednio w wiarygodność funkcjonowania organów wymiaru sprawiedliwości i podważają pewność wypełniania przez sędziów obowiązków zawodowych zgodnie z rotą ślubowania, która nakazuje »stać na straży prawa, obowiązki sędziego wypełniać sumiennie, sprawiedliwość wymierzać zgodnie z przepisami«” (…)
Wszelkie podejmowane przez sędziów czynności zawodowe powinny ponadto opierać się na przepisach prawa, a nie na przyjętych w danym sądzie zwyczajach.».
Dlatego nasz wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego jest zasadny.
Z poważaniem
Barbara Popławska
Teresa Jaszewska
Tadeusz Chludziński