List otwarty

Ruchu Przełomu Narodowego

do przywódców PiS

 Wywodzimy się ze środowisk patriotycznych, które w 2005 r. z radością powitały zwycięstwo PiS nad PO i Lecha Kaczyńskiego nad Donaldem Tuskiem. Zwycięstwo to wiązało się z powszechnymi nadziejami na głębokie, przełomowe zmiany i byłoby niemożliwe bez poparcia wyborczego dla PiS i L.Kaczyńskiego, udzielonego przez szersze kręgi poza – PiS-owskiego twardego elektoratu antykomunistycznego i chrześcijańsko- patriotycznego. Nader bliskie nam były i są idee likwidacji drastycznych patologii III Rzeczypospolitej, w tym przestępczego ,,Układu” dominującego w życiu publicznym. Szczególnie mocno popieraliśmy:

wysiłki PiS dla oczyszczenia polskich sądów i prokuratur z tak ciężkich patologii. Popieraliśmy głoszoną przez PiS ideę Polski Solidarnej wbrew ideom liberalnym, widząc w tym szanse zmniejszenia drastycznych nierówności społecznych występujących w Polsce. Popieraliśmy głoszone przez PiS idee powrotu do poszanowania interesów narodowych w polityce zagranicznej i wewnętrznej, troskę o politykę historyczną i przywracanie godności narodowej Polaków. Za szczególnie ważny uważaliśmy PiS -owski postulat odejścia od prowadzenia polityki zagranicznej ,,na klęczkach”.

Po wyborach stanowczo wspieraliśmy PiS i prezydenta L. Kaczyńskiego w obliczu nieustającej nikczemnej nagonki zwolenników starych układów dominujących w polskojęzycznych mediach. Z zadowoleniem wspieraliśmy wszystkie kroki P i Szmierzające do naprawy sytuacji w sądownictwie, gospodarce, mediach, służbie zdrowia etc.Za szczególnie ważne uważaliśmy działania ministra sprawiedliwości Z. Ziobry dla rozbicia najgroźniejszych polskich patologii- w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości. Za nader ważną sprawę uznaliśmy zaostrzenie polityki karnej, ukształtowanie się atmosfery, w której wyraźnie nasilił się strach przed złapaniem na korupcji. Towarzyszyły temu takie konkretne działania, jak rozbicie mafii paliwowej, aresztowanie paru dyrektorów w Ministerstwie Finansów, uderzenie w tak grubą rybę jak b. senator Stokłosa. Nader cenne były działania szefa resortu sprawiedliwości przeciwstawiające się zamykaniu się korporacji sędziowskich i adwokackich, działania na rzecz otwarcia szans dla młodych prawników. Popieraliśmy wszystkie działania zmierzające do odejścia od dotychczasowego, skrajnie liberalnego kodeksu karnego, wprowadzenie sądów 24- godzinnych etc. Za szczególnie ważne uważaliśmy działania ministra Antoniego Macierewicza dla rozwiązania tak skompromitowanej struktury jak Wojskowe Służby informacyjne i stworzenie Centralnego Biura Antykorupcyjnego pod kierownictwem Mariusza Kamińskiego. Zdecydowanie pozytywnie należy ocenić jednoznaczną politykę PiS na rzecz przyśpieszenia tak długo hamowanych rozliczeń ze zbrodniami komunizmu i wzmocnienie pozycji Instytutu Pamięci Narodowej. Wysoko ocenić należy również stanowcze poparcie PiS dla lustracji. W tym przypadku wypada jednak stwierdzić, że prezydent L. Kaczyński pod wpływem Bogdana Borusewicza popełnił poważny błąd, modyfikując pierwotny projekt ustawy lustracyjnej. Ułatwiło to utrącenie tej ustawy przez Trybunał Konstytucyjny.

W sferze gospodarczej za szczególnie istotne uważaliśmy: 

zablokowanie przez P i S polityki złodziejskiej prywatyzacji.

Doszło wreszcie przynajmniej do częściowego odsunięcia zwolenników Leszka Balcerowicza w różnych kierunkach gospodarki i bankowości. Zapobieżono groźbie upadku żeglugi morskiej. Poprawiła się sytuacja w resorcie ochrony środowiska. Szansą na rozbicie wszechstronnej dotąd biurokracji stawał się przygotowany tzw. pakiet Kluski. Zaczęto wreszcie bardziej zdecydowanie stawać w obronie polskich postulatów w negocjacjach z Unią Europejską. Rządząca ekipa PiS po raz pierwszy od lat zaczęła mocno akcentować rolę polityki historycznej i obrony polskiego dziedzictwa kulturowego, przeciwstawiania się antypolonizmowi. Ze szczególną satysfakcją przyjmowaliśmy wypowiedzi przywódcy  PiS Jarosława Kaczyńskiego demaskujące fatalne skutki oddziaływania dziedzictwa Komunistycznej Partii Polski w mediach czy życiu kulturalnym, jednoznaczne potępienie tak szkodliwej roli ,,Gazety Wyborczej” (stwierdzenie J. Kaczyńskiego: ,,im słabsza >> Wyborcza<<, tym lepiej dla Polski”).Z nieukrywaną radością reagowaliśmy na prowadzoną przez politykę odznaczeniową zmierzającą do uhonorowania jakże wielu, niesłusznie dotąd pomijanych, zasłużonych działaczy opozycyjnych, od małżeństwa Andrzeja i Joanny Gwiazdów i Anny Walentynowicz  po ludzi ,,Solidarności Walczącej”, udział prezydenta RP w odsłonięciu pomnika tak niesłusznie oczernianego za rzekomy antysemityzm dowódcy partyzanckiego Józefa Kurasia ,,Ognia”. Cieszyliśmy się, że w miejsce odrzucanych pseudoautorytetów w stylu Tadeusza Mazowieckiego, Władysława Bartoszewskiego czy Leszka Balcerowicza zaczęto uwypuklać prawdziwie wielkie autorytety intelektualne w stylu profesorów Andrzeja Nowaka, Zdzisława Krasnodębskiego, Witolda Kieżuna, czy Andrzeja Zybertowicza. Cieszyło nas zdecydowane przeciwstawienie się przywódcy PiS  J.Kaczyńskiego próbom izolowania Radia Maryja, docenienie jego roli jako bardzo ważnego, wolnego głosu Polaków w eterze (vide przemówienie premiera J. Kaczyńskiego podczas XV Pielgrzymki Radia Maryja na Jasną Górę w lipcu 2007 r. ze słynnym stwierdzeniem: ,,Tu jest Polska”).Obserwowaliśmy pierwsze, choć za mało zdecydowane próby przełamania monopolu mediów liberalnych i lewicowych, cząstkowe zmiany w telewizji (dekomunizacyjne działania Wildsteina ), pojawienie się nowych, nie związanych z dotychczasowymi układami ludzi w telewizji i radiu publicznym.

Pozytywnie ocenialiśmy również zmiany w Ministerstwie Edukacji Narodowej zmierzające do położenia kresu atmosferze ,,luzu” w szkołach i przywrócenie polityki prorodzinnej, począwszy od wprowadzenia tzw. becikowego. Wysoko ocenialiśmy działania ministra zdrowia Zbigniewa Religi, zmierzające do wyciągnięcia polskiego szpitalnictwa ze stanu zapaści spowodowanego przez rządy postkomunistyczne. Wysoko ocenialiśmy działania prezydenta Lecha Kaczyńskiego premiera Jarosława Kaczyńskiego zmierzające do dużo wyraźniejszego niż dotąd eksponowania polskich interesów narodowych na arenie międzynarodowej. Szczególnie widoczne było to w sferze polityki wobec Niemiec, gdzie nastąpiło zdecydowane odejście od lansowania tak długo, ze szkodą dla Polski, mitu o rzekomym pełnym pojednaniu Polski i Niemiec. Mitu, który w rzeczywistości maskował wyraźne uzależnianie Polski od zachodniego sąsiada. Dodajmy do tego próbę realizacji suwerennej polityki wschodniej, poprzez m.in. budowanie bezpieczeństwa energetycznego Polski, przeciwstawianie się w UE celom ekspansywnej polityki rosyjskiej, umacnianie zbliżenia z Ukrainą, krajami bałtyckimi i Gruzją. Pomimo omawianej tu satysfakcji z osiągnięć polityki   PiS w niektórych dziedzinach od początku dostrzegaliśmy również rzeczy budzące nasz niepokój. Należało do nich m.in. nie przeprowadzenie autentycznego bilansu otwarcia dokładnie wyliczającego zestaw szkód powstałych w efekcie postkomunistycznych rządów.

Widzieliśmy, jak często w praktyce nowych rządów zmiany były tylko pozorowane w stylu polityki ,,yes,yes,yes” Kazimierza Marcinkiewicza. Negatywnie ocenialiśmy niepotrzebne kompromisy z ludźmi będącymi eksponentami liberalno- lewicowych środowisk politycznych (Stefan Meller, Bogdan Borusewicz i inni ), łże- prawicy (Radosław Sikorki i Kazimierz Ujazdowski).

Zdumiewała nas szokująca pasywność w stosunku do starych, nieraz agenturalnych struktur w MSZ i na placówkach dyplomatycznych, nadal zdominowanych przez ludzi Geremka, Cimoszewicza i Kwaśniewskiego. Szczególnie zaszokowało nas bezkarne dopuszczenie w MSZ do wydania po angielsku broszury faktycznie popularyzującej poglądy Jana Tomasza Grossa czy niczym nieuzasadnione wdawanie się w negocjacje z żydowskimi szantażystami, na czele z osławionym złodziejem I. Singerem. Za szczególnie niepokojące uważaliśmy prowadzenie przez ludzi PiS, a zwłaszcza prezydenta Kaczyńskiego, negocjacji w duchu akceptacji tak niekorzystnych dla nas traktatu- dyktatu lizbońskiego. Szokowała nas zadziwiająca bierność ludzi Marcinkiewicza w gospodarce (vide.m.in. powolność w uwalnianiu PZU od Eureko), brak radykalnego rozliczenia się z oszukańczymi przedsięwzięciami zagranicznymi na terytorium Polski. Generalnie zdumiewała nas zbytnia powolność zmian w różnych sferach życia publicznego, tolerowanie skrajnie dużych, ilości przedstawicieli starych sił na odpowiedzialnych stanowiskach, to, że PiS w istocie ,,szczekał, a nie gryzł”. Niepokoił nas szokujący nie kompetencją ,,dwór” prezydenta L. Kaczyńskiego, na czele z jawnie szkodzącą wewnętrznym i zewnętrznym interesom Polski Ewą Junczyk- Ziomecką.

Bardzo duże wątpliwości budził w nas stan terenowego aparatu partyjnego PiS, którego przeważająca część była i jest zorientowana wyłącznie na usilne zabiegi o wzglądy zwierzchników, a nie na powiększenie społeczno- politycznego zaplecza swej partii.

W rezultacie nie potrafiono przyciągnąć i zagospodarować ogromnej części cennych ludzi ze starszych i średnich pokoleń  LPR, którzy opuścili tę partię zniesmaczeni postępowaniem giertychowskiego kierownictwa. Częstokroć na to zamykanie się aparatczyków PiS przed napływem uzdolnionych ludzi z LPR i innych środowisk wpływał strach przed ewentualną konkurencją. Brak poszerzania zaplecza społeczno- politycznego dla rządów Pi Sbył szczególnie groźny w sytuacji, gdy rządy te stały w obliczu skoncentrowanych przeciwdziałań wrogów reform. Byli oni i są bardzo mocno usadowieni w strukturach gospodarczych, w mediach w sądownictwie, w Trybunale Konstytucyjnymi ,Sądzie Najwyższym, wśród wielkiej części dziennikarzy i naukowców, panicznie bojących się gruntownej lustracji, a zwłaszcza pełnego otwarcia archiwów I P N. Dodajmy do tego inspirowaną przez ,,donosy z Polski” nagonkę na Kaczyńskich ze strony wielkiej części mediów zagranicznych. W obliczu tak wielu przeszkód i tak wielu wrogów tym większym błędem PiS okazał się wspomniany brak troski o stworzenie jak najszerszego zaplecza społecznego dla planowanych reform, których przeprowadzenie okazywało się niemożliwe wyłącznie w oparciu o jedną partię czy bardzo chybotliwą koalicję rządzącą.  Szczególnie  ciężkim błędem w tej sytuacji było niepodjęcie przez PiS wysuwanego od początku rządów tej partii projektu stworzenia jak najszerszego ruchu na rzecz IV Rzeczypospolitej. Inicjatywa ta znalazła później wyraz poprzez stworzenie naszego Ruchu Przełomu Narodowego diametralnie odmiennej sytuacji po październikowych wyborach 2007 roku. Zaniedbano również dotarcie do młodzieży poprzez połączenie ogromnie intensywnych działań dla przedstawienia zagrożeń dla patriotyzmu ze strony krajowego i zagranicznego antypolonizmu, z ustokrotnionymi działaniami dla demaskowania różnych ,,czerwonych dynastii i ich liberalno - lewicowych sojuszników.

Nie zrealizowano na czas wielu spraw niecierpiących zwłoki. Między innymi nie wprowadzono jakiejś formy ustawy dekomunizacyjnej, nie pozbawiono uprzywilejowanych emerytur oficerów SB oraz stalinowskich sędziów i prokuratorów, nie dokonano uregulowania sprawy ksiąg wieczystych na Ziemiach Odzyskanych etc. Nie usunięto ambasadorów – szkodników, w tym szczególnie niebezpiecznej jako posła przy Watykanie Hanny Suchockiej. Wszystkie te sprawy nie pozostały bez wpływu na tak fatalną w skutkach przegraną przez PiS kampanię wyborczą 2007 roku. W  PiS  nie potrafiono się jednak zdobyć na rozliczenie wszystkich winnych przegranej, od osławionych spindoktorów począwszy po warszawskich aparatczyków P i S , którzy nie potrafili nawet zebrać 3 tysięcy głosów dla poparcia b. premiera Jana Olszewskiego.

Klęska wyborcza jak dotąd nie obudziła w pełni PiS. Należy oczywiście docenić pełnię wysiłków w kampanii premiera. Kaczyńskiego w terenie, zmierzającej do umocnienia tożsamości i zwartości ideowej swojej partii. Nie idzie z tym jednak w parze, niestety tak potrzebna gruntowna reforma struktur wewnętrznych PiS, postawienie w dużo większym stopniu na ludzi kompetentnych, a nie na potulnych aparatczyków, dla których ,,dzień bez pochlebstw jest dniem straconym”. Nie zrobiono tak potrzebnego bilansu otwarcia, który pokazałby wszystkie konkretne dokonania w ciągu dwóch lat rządu P i S , np. konkretne efekty działań resortu sprawiedliwości. A równocześnie przedstawienia w tym bilansie również tego wszystkiego, co było przygotowywane do realizacji w szufladach ministrów PiS, a czego nie zdołano zrealizować. Nie znamy np. w ogóle treści proponowanego pakietu reform R. Kluski. Co gorsza, PiS kierowane przez najwybitniejszego niegdyś stratega opozycji  J. Kaczyńskiego, jakoś nie potrafiło jak dotąd stać się prawdziwie silną opozycją do rządów PO. Jest to wręcz zdumiewające w sytuacji gdy Platforma popełniła tak wiele ciężkich błędów, wprost wystawiając się na tak groźne dla Polski publiczne zaanonsowanie przez rząd Tuska planu sprywatyzowania (przypuszczalnie za bezcen) ponad 700 przedsiębiorstw państwowych i jednego wielkiego banku.

W sytuacji, gdy rząd PO jest tak niekompetentny i pozbawiony osobowości intelektualnych,  PiS i prezydent L. Kaczyński nie zdobyli się na zdecydowane działania, które pokazałyby prawdziwe programowe walory PiS i jego zwolenników. Myślimy tu o nie wykorzystaniu przez P i S i prezydenta RP wysuwanego od tylu miesięcy projektu stworzenia przy prezydencie Kaczyńskim rady intelektualistów. Mogłoby wejść do niej z 20-30 profesorów lub innych ekspertów o wyraźnie patriotycznej i prawicowej opcji (m.in. profesorowie A. Nowak, Z. Krasnodębski, W. Kieżun, A.Zybertowicz, J. Kawecki., Z..Jacyna- Onyszkiewicz, B.Wolniewicz, R. Broda, D.Sankowski, R.Kozłowskii inni). Rada zbierała by się raz w miesiącu na całodniową dyskusję wokół jednego czy dwóch tematów, których omówienie byłoby publicznie nagłaśniane. Miałoby to bardzo wielkie znaczenie dla pokazania siły intelektualnej prawej strony, w tym samego P i S. Okazałoby się, że wbrew oskarżeniom przeciwników PiS w partii tej naprawdę liczą się mózgi a nie tylko dworskie intrygi. Stanowiłoby to też znakomite przeciwstawienie się totalnemu marazmowi intelektualnemu Platformy i na pewno miałoby znaczący wpływ na przyciągnięcie wielu środowisk intelektualnych do PiS. Zdumiewa fakt, że w kręgach PiS i prezydenta RP nie zrobiono niczego dla podjęcia i zrealizowania tej inicjatywy. Czy dzieje się tak dlatego, że boi się jej jak ognia babiniec tworzący trzon prezydenckiego ,,dworu” – ze strachu przed utratą swych wpływów? W polityce zagranicznej prezydent Kaczyński zaznaczył się stosowaniem zasady ,,Jestem za, a nawet przeciw” w sprawie traktatu lizbońskiego.

Jego kolejne sprzeczne decyzje w tej kwestii, ciągłe wahania grożą zaprzepaszczeniem dla  PiS prawdziwie wielkiej szansy. Szansy skupienia wokół siebie ogromnej rzeszy polskich przeciwników dyktatu brukselskiego i obrońców suwerenności Polski. Prawdziwie żałosną kompromitacją zaś było zachowanie się prezydenta L. Kaczyńskiego w sprawie obchodów 65- lecia ludobójstwa popełnionego na Polakach na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej przez ukraińskich nacjonalistów. Prezydent Kaczyński dołączył w tej sprawie do jakże niechlubnego zachowania premiera Tuska, całego rządu i parlamentu RP, które powstrzymały się od jakiegokolwiek udziału w obchodach tej tak ważnej tragicznej rocznicy. Prezydent odszedł w ten sposób niegodnie od jakże celnego jednoznacznego potępienia ludobójstwa na Wołyniu, wyrażonego 5 lat temu w Sejmie przez jego brata Jarosława. Żałujemy również, że prezydent wykazuje niezrozumiałą pasywność w sprawie uczczenie pamięci paruset tysięcy Polaków więzionych i mordowanych w KL Warschau. Stoi to w jaskrawej sprzeczności z jego wielkimi zasługami w uhonorowaniu pamięci Powstania Warszawskiego. Dzisiaj z ogromną troską odnosimy się również do zapowiedzi uczestnictwa pani prezydentowej Marii Kaczyńskiej w III Kongresie Kultury Chrześcijańskiej w Lublinie we wrześniu tego roku.

Kongres ten jest organizowany pod auspicjami abp. J. Życińskiego, aż nadto znanego ze skrajnego, tendencyjnego upolitycznienia w duchu ,,Gazety Wyborczej”, tak wrogiej przecież braciom Kaczyńskim i całemu PiS. Organizowany przez abp. Życińskiego kongres ma być ukierunkowany głównie na tropienie rzekomego ,,antysemityzmu” w Polsce. Nieprzypadkowo wśród jego uczestników mają być dziennikarki znane ze szczególnego lewacko- libertyńskiego zacietrzewienia: M. Olejnik i K. Kolenda-Zaleska oraz tak skompromitowany ostatnimi wystąpieniami L. Wałęsa. Obawiamy się, że podczas kongresu może dojść do próby wmontowania pani prezydentowej w mało chlubne lewicowo- liberalne przedsięwzięcia W najbliższym czasie wiele będzie zależeć od stanowiska PiS w sprawie roszczeń Żydowskich, które staną się prawdziwym zagrożeniem dla gospodarki polskiej jesienią tego roku- w związku z ustawą planowana przez rząd Tuska. Apelujemy do władz     P i S , aby ich partia odegrała możliwie jak największą rolę w ostatecznym zablokowaniu tych roszczeń – wbrew wzmożonym presjom z zagranicy. Liczymy również na to, że PiS nadal będzie konsekwentnie kontynuował swą politykę blokowania roszczeń niemieckich na Ziemiach Odzyskanych.

Zdumiewająca pasywność PiS

może stać się przyczyną utraty wpływów tej partii nawet wśród tak pewnego jak dotąd jej elektorat, jak Polonia w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Z jednej strony wśród polonijnych kręgów w Ameryce Północnej wzmacniają się wpływy osób krytykujących PiS za przedwczesne wybory, coraz silniej rozbrzmiewają zarzuty jakoby PiS ,,przegrało na życzenie”. Głosy te lansują tezę jakoby nie było większych różnic między PiS a PO z  którą   PiS niegdyś chciało wejść w koalicję. Z drugiej strony zaś od miesięcy zarysowuje się coraz niebezpieczniejsze niegdyś coraz skuteczniejsze zarazem przeciąganie władz Kongresu Polonii Amerykańskiej na rzecz Tuska i jego rządu. Prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej F. Spula jako pierwszy zaczął wyraźnie zwracać się w stronę PO i Tuska. Dochodzą wieści o planowanej na jesień wizycie premiera Tuska i ministra Sikorskiego w USA. Ma ona wesprzeć Spulę w kolejnych wyborach na prezesa KPA, a zarazem w decydujący sposób przeciągnąć go na stronę Platformy. Nasuwa się pytanie, czy P i  S zdobędzie się na stanowcze przeciwdziałanie dla utrącenia tych planów Tuska.  Choćby przez tylekroć przez nas postulowaną kilkutygodniową ( a nie kilkudniową) wizytę J. Kaczyńskiego w USA. Wizytę składającą się z codziennych wielotysięcznych wieców. Wizytę, która mogłaby zapoczątkować ,,odbijanie Polski” poprzez pełny triumf strony patriotycznej wśród Polonii.

Wiele wpływowych mediów (m.in.,,Gazeta Wyborcza”, ,,Rzeczypospolita”, ,,Polityka”, ,,Newsweek”,) od dłuższego czasu stara się w dość szczególny sposób oddziaływać na politykę PiS by skierować tę partie w kierunku liberalno- lewicowym, kosztem związków z twardą prawicą. Liczni autorzy ze wspomnianych mediów powtarzają wciąż jak swoistą mantrę jedną i tę samą śpiewkę na temat drogi, jaką powinno wybrać – według nich- PiS.

Głoszą : po wyborach październikowych 2007 rok, na skutek katastrofy  LPR, faktycznie nie istnieje na polskiej scenie politycznej żadna partia prawicowa poza PiS.W tej sytuacji żelazny elektorat antykomunistyczny jest jakoby z musu skazany na P i S, nie ma w ogóle innego wyboru poza popieraniem PiS.W tej sytuacji PiS, mając faktycznie w kieszeni poparcie elektoratu antykomunistycznego, nie musi wcale zabiegać nadal o jego poparcie. Przeciwnie, teraz PiS powinno zwrócić się w stronę centrum i lewicy, winno zabiegać przede wszystkim o ich poparcie, jeśli chce się wzmocnić jako partia polityczna (np. profesor J. Staniszkis wręcz  zachęca PiS, by stało się partią liberalną!).Głosicieli tego typu poglądów w mediach i tych, którzy chcieliby ich posłuchać w PiS, zapewniamy: PiS nie ma już zapewnionego raz na zawsze bezwarunkowego poparcia elektoratu antykomunistycznego. Takie poparcie było udzielone w poprzednich latach, ale pasmo błędów PiS sprawiło, że już na przyszłość takiego bezwarunkowego poparcia nie będzie.

Ani dla PiS, ani dla prezydenta L. Kaczyńskiego.,, To se ne wrati”- jak mówią czescy przyjaciele. Teraz PiS musi sobie zasłużyć na takie poparcie i może je wywalczyć tylko całkowitą jednoznacznością, w myśl zasady ,,tak-tak, nie-nie”. Decydującym sprawdzianem w tym względzie będzie zachowanie prezydenta L. Kaczyńskiego w sprawie traktatu lizbońskiego. Jeśli Kaczyński definitywnie poprze Irlandię i prezydenta Czech Vaclawa Klausa w odrzuceniu traktatu lizbońskiego, to da jednoznaczny dowód swego opowiedzenia się za suwerennością Polski, za ,,Europą narodów”. Jeśli natomiast ugnie się pod dyktatem Brukseli i podpisze się pod ratyfikacją traktatu, to zarazem poprze szkodzące Polsce takie siły jak SLD i PO i straci zaufanie wśród prawicy narodowej. Apelujemy do PiS i prezydenta L. Kaczyńskiego, aby dokonali jednoznacznego wyboru na  rzecz polskich interesów narodowych, na rzecz przyszłości  suwerennej Polski.

Szanowni przywódcy PiS ! Zwracamy się do Was z krytyką w wielu sprawach, ale jest to krytyka prawdziwie życzliwa, połączona z licznymi propozycjami, których realizacja wzmocniłaby popularność  PiS i popularność Waszej partii. Od Was tylko zależy, czy skorzystacie z tych propozycji, a przynajmniej czy poddacie je rzeczowej dyskusji. Pamiętajcie jednak, nic nie usprawiedliwi Waszej ewentualnej decyzji o całkowitym zlekceważeniu naszych uwag i pominięciu ich milczeniem. Równocześnie zaś jesteśmy pewni, że ewentualne przychylne ustosunkowanie się przywódców PiS do naszych propozycji i ich realizacja będzie wyłącznie korzystne dla miejsca Prawa i Sprawiedliwości w polskim życiu publicznym.

Ze swej strony jako Ruch Przełomu Narodowego będziemy zawsze gotowi do współdziałania z PiS w politycznej walce przeciwko PO,SLD i innym siłom broniącym patologii III RP.

W imieniu Zarządu Ruchu Przełomu Narodowego

Jerzy Robert Nowak -     prezes

Krzysztof Kawęcki    -    wiceprezes

Władysław Kucia      -     wiceprezes

Stefan Stępkowski     -     sekretarz

List został opublikowany w ,,Naszym Dzienniku” 22 sierpnia 2007 r.