Lokatorka wygrała z "Przylesiem”

Sąd: ani zarząd, ani prezes nie mogą stawiać dodatkowych warunkówPrzylesie.JPG.
Danuta Klinkowska i jej pełnomocnik mec. Ostaszewski nie kryli, że z postanowienia sądu są bardzo zadowoleni.

- Jak ja się cieszę - Danuta Klinkowska, lokatorka koszalińskiego Przylesia, po wyjściu z sali rozpraw, nie kryła swojej radości. Sąd uznał, że w sporze ze spółdzielnią rację ma ona.

- Większego stopnia bezczynności spółdzielni sąd nie zna - stwierdziła w uzasadnieniu wczorajszego postanowienia sędzia Marta Knotz, z Wydziału Cywilnego Sądu Rejonowego w Koszalinie. - Spółdzielnia jest zobowiązana do przeniesienia własności lokalu i żadna decyzja zarządu czy prezesa spółdzielni nie może stawiać lokatorom dodatkowych warunków - dodała sędzia.

Danuta Klinkowska tak jak tysiące innych lokatorów złożyła w spółdzielni wniosek o przekształcenie lokatorskiego mieszkania w odrębną własność (na podstawie nowego prawa, które pozwala wykupić mieszkania za niewielkie pieniądze). Spółdzielnia przygotowała akt notarialny. Na szczęście kobieta przeczytała dokument przed podpisaniem. Znalazła punkty nie do przyjęcia. Jeden mówił o tym, że musiałaby zgodzić się na to, by spółdzielnia dalej zarządzała jej mieszkaniem (choć lokator ma prawo wyboru zarządcy). Poza tym do 2010 roku tylko Przylesie remontowałoby zarówno jej mieszkanie i blok, w którym lokal się znajduje.

Danuta Klinkowska zwróciła się do spółdzielni, aby przygotowała nowy akt, z punktami do przyjęcia dla obu stron. Usłyszała wtedy, że albo podpisuje ten już gotowy, albo starania o wykup będzie musiała rozpocząć od nowa i trafi na koniec kilkusetosobowej kolejki.

Wczorajsze postanowienie bardzo dokładnie precyzuje, jakie punkty i w jakim brzmieniu akt notarialny ma zawierać. Tych ma być tylko dwa: jeden ma mówić o wydzieleniu mieszkania w odrębną własność, drugi o przeniesieniu własności do lokalu na lokatora. Sąd ponadto nakazał spółdzielni zapłacić za koszty związane z procesem. W sumie jest to prawie 4,5 tys. złotych.

- Uwierzyłam w państwo i prawo polskie. Na tę decyzję sądu czeka mnóstwo ludzi - cieszyła się Danuta Klinkowska. W sądach jest bowiem kilkadziesiąt podobnych spraw, ale sędzia Knotz podkreśliła, że każda z nich będzie rozpatrywana osobno i to, że wczoraj sąd przyznał rację lokatorowi, nie oznacza, że takie same orzeczenia będą zapadać za każdym razem.

Co ze spółdzielcami, którzy już podpisali akt notarialny z Przylesiem? - Teoretycznie można te akty unieważnić, ale w praktyce jest to bardzo trudne - nie miał złudzeń Adam Ostaszewski, radca prawny, który reprezentował Danutę Klinkowską w sądzie. - Ale mamy nadzieję, że spółdzielnia sama pozmienia treść jeszcze nie podpisanych aktów - dodawał.

Już wiadomo, że Przylesie od wczorajszego postępowania złoży apelację. Prezes spółdzielni Kazimierz Okińczyc nie skomentował postanowienia sądu, bo jest na dwudniowym urlopie.

 

Sylwia Zarzycka
sylwia.zarzycka@gk24.pl

 Powrót