Roszczenia niemieckie

Wraca jak bumerang problem tak zwanych roszczeń niemieckich. Coraz częściej się dowiadujemy, że kolejna polska rodzina traci dach nad głową i jest wysiedlana, bo sąd uznał pozew niemieckiego obywatela o zwrot majątku na terytorium Rzeczypospolitej. Tak było już w Zdorach i Nartach. Obecnie toczy się precedensowy proces przeciwko gminie Jedwabno i Skarbowi Państwa o zwrot 50 ha ziemi.

Jeszcze w okresie przed wejściem Polski do Unii Europejskiej- gdy tylko w debacie publicznej był podnoszony problem roszczeń niemieckich – odzywał się ,,uspokajający” chór euroentuzjastów, którzy ustami odpowiednio dobranych ekspertów przekonywali, że problemu nie ma , a polskie interesy są ,,dobrze” zabezpieczone. Kto zaś miał wątpliwości, ten był określany mianem ,,oszołoma”, który ,,wskrzesza demony z przeszłości”. Dziś już gołym okiem widać, że problem będzie tylko narastał i zostanie umiędzynarodowiony, bo środowiska tak zwanych wypędzonych przygotowują postępowania przed trybunałami europejskimi. Szczególne zaniedbania w zakresie zabezpieczenia interesów Polski i jej obywateli ponosi rząd Leszka Milera . Kierowany przez niego gabinet w okresie przedakcesyjnym nie podjął odpowiednich działań, które dziś przyniosłyby wymierne rezultaty.

Wystarczy przypomnieć choćby projekt ustawy  przekształceniu prawa wieczystego użytkowania w prawo własności na obszarze ziem odzyskanych, który nie cieszył się poparciem eseldowskiego rządu. Kolejne porozumienia z rządem RFN oraz akcje łączenia

rodzin czy repatriacje, w świetle których pozwalano na wyjazd do Niemiec Zachodnich, pod warunkiem zrzeczenia się obywatelstwa polskiego posiadanych w Polsce nieruchomości, a w zamian za kolejne kredyty i technologie z Bundesrepubliki, wykonane były niezgodnie nawet z komunistycznym prawem. Tak zwani późni przesiedleńcy składali rezygnacje z obywatelstwa, które zamiast być przyjęte w trybie indywidualnym przez ówczesną Radę Państwa pozostały w komendach milicji, a pozostawionym majątkiem gospodarowano według partyjnego widzimisie, nie dbając o odpowiednie wpisy do ksiąg wieczystych.

Na Ziemiach Odzyskanych , zasiedlanych ludnością z terenów zabranych przez ZSSR, panowała tymczasowość i przejściowość. Ludzie wyzuci ze swej swojszczyzny ,,za Bugiem”, na Zachodzie czuli się niepewnie nie posiadali na własność nieruchomości i poczucia bezpieczeństwa. Raz pozbawieni swoich domów w wyniku totalitaryzmu hitlerowskiego i stalinowskiego, obecnie już w niepodległej Polsce, stali przed perspektywą powtórnej bezdomności .Po 1998 roku sprawa umacniania polskości i integrowania Ziem Północnych i Zachodnich również nie była szczególnie istotna dla władzy centralnej. O wiele więcej realizmu wykazywali rządzący II Rzeczypospolitą. Ówczesne elity przez 21 lat istnienia niepodległego państwa potrafiły doprowadzić do integracji i scalenia terytorium kraju odziedziczonego po trzech zaborcach. Rządzący prowadzili planową i przemyślaną politykę w tym zakresie, ale także obywatele wspierali rząd w tych wysiłkach dobrym przykładem.

Wobec wieloletnich zaniedbań obecny rząd RP stoi przed olbrzymim wyzwaniem. Potrzebne jest jak najszybsze uregulowanie statusu własnościowego mienia poniemieckiego w Polsce oraz doprowadzenia do sytuacji, aby Niemcy domagający się zwrotu nieruchomości zwracali się pod właściwy adres- czyli do Rządu niemieckiego. Niemożliwe? Przecież kilka lat temu nikt w Niemczech nie wierzył, że trzeba będzie naszym rodakom zapłacić za pracę przymusową…. Sytuacja jest groźna i wymaga zdecydowanych działań.

                                                               Opracował: na materiale Jana Marii Jackowskiego

                                                                                                       Witold Łada